Z kardynałem Hlondem spotkałem się osobiście w pierwszych tygodniach po objęciu Katowickiej Administratury Apostolskiej przy bierzmowaniu w Siemianowicach oraz przy innych okazjach. Przypominam sobie, że przy udzielaniu sakramentu bierzmowania był bardzo skupiony. Dnia 1 X 1924 roku zostałem powołany na notariusza do jego Kurii i jako taki z nim się pożegnałem 6 X 1926 roku, gdy objął prymasowską katedrę w Gnieźnie – Poznaniu.
Od pierwszych dni pozyskał on serca i umysły wszystkich swoją uprzejmością, inteligencją oraz tym, że występując na zewnątrz jako Książę Kościoła, zachować potrafił w prywatnym swoim życiu prostotę i skromność. W osobistym kontakcie czy to ze swoimi współpracownikami, czy innymi, odznaczał się zawsze opanowaniem, uprzejmością i serdecznością, tak że każdy odchodził od niego podniesiony na duchu. Nieraz zdarzało się, że cierpiał na ostry ból głowy. Nie dał jednak tego zwykle (po sobie) poznać. Chodził tylko po pokoju od czasu do czasu chwytając się przy rozmowie za głowę. Tylko w razie konieczności się położył, mimo zmęczenia lub niedyspozycji. Dopiero po wyjściu interesantów dał otoczeniu swojemu najbliższemu znać, że nie czuje się dobrze.
Przy spotkaniach towarzyskich był zwykle bardzo wesoły, lubił słuchać dowcipów i z nich się serdecznie śmiał. Kochał muzykę i chętnie przysłuchiwał się występom muzycznym. Sam grywał świetnie na fortepianie. Pamiętam spotkanie przy kolacji u Ks. Wikariusza Generalnego Bromboszcza z okazji poświęcenia jego mieszkania. Po kolacji tworzyły się grupki rozmawiających ze sobą. Gdy zaś ks. Administrator Apostolski usiadł do fortepianu i zaczął improwizować, rozmowy nagle umilkły i z głębokim przejęciem wsłuchiwano się w jego grę.
Jako ks. Administrator Apostolski żył w zgodzie i przyjaźni z wszystkimi dobrej woli, także z przedstawicielami władzy państwowej. Stosunek jego do nich był zawsze pozytywny. Zadrażnień z nimi żadnych nie miał, ponieważ przedstawiciele władz również odnosili się do spraw Kościoła poprawnie, zgodnie z ustawami. Natomiast stał twardo przeciw zakusom sfer liberalnych, przeciwko dyskryminacji Śląska oraz w obronie szkoły wyznaniowej i nauki religii w szkole. Gdy szło o jakąś sprawę zasadniczą, na którą nie mógł się zgodzić bez łamania linii kościelnej, chodził w czasie rozmowy szybko po pokoju w zamyśleniu, mówiąc do siebie: “Nie! Nie! Nie można! – aż przystanął i powiedział: Nie!”.
Jego urzędowanie wywołało w terenie podziw z powodu nadzwyczajnej jego pracowitości oraz szybkich i trafnych decyzji. Uprzejmość jego także w urzędowaniu połączona była jednak ze stanowczością. Gdy otrzymał jakieś ważniejsze pismo, usiadł położył je na biurku, pochylił się nad nim z rozłożonymi rękoma, tak jakby chciał akt pochłonąć. Potem swoim drobny równym pismem napisał – już prawie bez poprawek – swoją decyzję względnie odpowiedź.
Nie znał on z początku terenu śląskiego, ponieważ już jako młodzieniec opuścił swój dom rodzinny, przebywając prawie cały czas za granicą. Poza tym oblicze Górnego Śląska w czasie plebiscytowym i poplebiscytowym prawie całkowicie się zmieniło. Zadziwiająco szybko zorientował się w nowej sytuacji. Jeździł 2 parafii do parafii bez wytchnienia, by zapoznać się z terenem i duchowieństwem, wysondować opinię znaleźć odpowiednich ludzi na odpowiednie stanowiska. W pierwszym roku swego urzędowania odwiedził 71 parafii udzielając przy tym w 20 parafiach Sakramentu Bierzmowania 60000 osób. Objąwszy urzędowanie dnia 17 XII 1922 roku powołał już dnia 5 I 1923 roku do życia gremium konsultorów, składające się z najpoważniejszych księży, którzy mu byli szczerze oddani z całego serca. Poza tym utworzył już w pierwszym roku 2 nowe dekanaty, 5 nowych stacji duszpasterskich, zamianował 28 nowych proboszczów i 4 dziekanów oraz uczynił pierwsze kroki do budowy katedry i założenia własnego Seminarium, które już w swych zalążkach było czynne u oo. Jezuitów w Krakowie. Najszczęśliwszą rękę miał w powołaniu ks. dra Szramka na swego kanclerza oraz ks. dra Teofila Bromboszcza na wikariusza generalnego. Ks. dr Szramek zorganizował kancelarię, którą się ks. Administrator nie zajmował. Ks. dr Bromboszcz zaś – późniejszy biskup sufragan – kładł fundament materialny pod przyszłą diecezję katowicką, tak że w diecezji przeinaczono dowcipnie hasło ks. biskupa Hlonda: “Da mihi animas – caetera tolle” na “caetera Bromboszcz”.
Charakterystyczne było u ks. Administratora Apostolskiego odnoszenie się do swoich współpracowników. Pozwolił im pracować zupełnie samodzielnie i do tego zachęcał ich i zagrzewał. 2 uwagą przyjmował wszelki projekty i uwagi i krótkimi swoimi tak je przyjął lub poprawił względnie odrzucił, że referujący od siebie wiedział, jak sprawę załatwić z poczuciem własnej odpowiedzialności. Przy tym jednak każdą sprawę potrafił Ks. Administrator tak pokierować, że delikatnie zachował całość rządów w swoich rękach. W stosunkowo krótkim czasie swoich rządów w Katowicach od 22 XII 1922 roku do objęcia diecezji przez ks. biskupa Lisieckiego dnia 24 X 1926 r. potrafił przyszły ks. kardynał Hlond położyć silne podwaliny pod powstającą diecezję przez zjednoczenie wszystkich katolików dobrej woli w jedną rodzinę. Wszyscy poczuwali się do współodpowiedzialności za losy Kościoła na Śląsku – nawet pewna część niemieckich katolików.
Wielkość Administratora Apostolskiego polegała na tym, że potrafił w już istniejącą w parafiach organizację kościelną wlać nowego ducha i zapał religijny, jak np. w Sodalicje Mariańskie dla Panien, które istniały już w 106 parafiach, Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej, które już w pierwszym roku wzrosło z 29 do 70 placówek z 4000 członkami, w rozczłonkowane różne stowarzyszenia mężów w jednolitą organizację w 40 placówkach z 5000 członków. Stowarzyszenia te zostały zjednoczone w Lidze Katolickiej i stały się później fundamentem organizacji Akcji Katolickiej. Wzrósł zapał religijny (modlitwy i ofiary) zwłaszcza po dwóch potężnych zjazdach katolickich (1923 i 1924), w Trzecim Zakonie, Żywym Różańcu, w Stowarzyszeniu Dzieciątka Jezus oraz w Sodalicjach Mariańskich, które działały niezależnie od Stowarzyszeń Młodzieży Żeńskiej. (…)
Odnośnie jego działalności charytatywnej należy zauważyć, że istniały już wprawdzie w całym szeregu parafii Stowarzyszenia Św. Wincentego. Ale przez zorganizowanie osobnego Sekretariatu ich działalność Ks. Administrator znacznie ożywił: w dziedzinie pomocy dla wdów, sierot i inwalidów, pomocy pierwszokomunijnej, gwiazdkowej i miesięcznych zapomóg. Szczególnie w czasie szalejącego bezrobocia zorganizował pomoc przez Śląski Komitet Ratunkowy we wszystkich parafiach i gminach, szczególnie w “Tygodniu Charytatywnym” i w “Tygodniu Odzieży”. Przeciw wzrastającemu alkoholizmowi zorganizował Śląską Ligę Przeciwalkoholową i Kongres Antyalkoholowy od 25 do 27 IX 1925 roku z udziałem przedstawicieli zagranicznych. Dla podróżujących kobiet założył Misję Dworcową w Katowicach, Chorzowie, Lublińcu oraz schronisko dla zagrożonych dziewcząt w Katowicach.
Nie byłby Ks. Administrator Apostolski uzyskał wszystkich swoich wyników pracy, gdyby nie stworzył koło siebie na całym terenie, a przede wszystkim w Centrali takiego zapału, że wszyscy dążyli razem z nim do jednego celu, który on podał i do którego on prowadził – oraz gdyby na tej pracy nie spoczywało błogosławieństwo Boże uproszone za orędownictwem M. B. Piekarskiej, której Ks. Administrator był szczególnym czcicielem. Dał temu wyraz w swej odezwie zapraszającej lud na uroczystą koronację Jej obrazu: “Kiedy w wielkiej i trudnej chwili dziejowej obejmowałem rządy kościelne na Śląsku, położyłem całą ufność swoją w Matce Boskiej Piekarskiej, której się oddałem w opiekę z Wami wszystkimi. Od tej chwili, ciągle mi się zdawało, że Śląsk tej swojej wielkiej Opiekunce nie spłacił wszystkiego długu wdzięczności. Czułem tak głęboko, że ubiegłe wieki przekazały nam wraz z tym obrazem cudownym nie spełniony jeszcze obowiązek wielki i święty. W tym poczuciu poprosiłem Ojca Świętego o zezwolenie na uroczystą koronację obrazu piekarskiego. Papież, który kiedyś sam przed tym obrazem w modlitwie klęczał, łaskawie mą prośbę przyjął i sam złote korony dla Piekar poświęcił. Włoży je na skronie Dzieciątka Jezus i Matki Najświętszej w imieniu Ojca Świętego nuncjusz papieski, arcybiskup Lauri w dzień Wniebowzięcia NMP. Wielka to będzie historyczna chwila, bo koronacja taka to największy hołd jaki Kościół w liturgii swojej przyznaje obrazom łaskami słynącymi. Ten hołd złożymy Matce Boskiej Piekarskiej w imieniu swoim i dzisiejszego Śląska, złożymy go w imieniu tych pokoleń, które w minionych wiekach z łask tego obrazu korzystały. I złożymy go w imieniu przyszłych pokoleń, którym złote korony obrazu cudownego blaskami wiary świecić będą na drodze chwalebnego i szczęśliwego pochodu.
W tłumnej pielgrzymce ze wszystkich stron Śląska staniemy przed drogim obrazem i sercem złączymy się z Dostojnym Przedstawicielem Ojca Świętego koronującym cudowny obraz. Łzy nasze to będą łzy dzieci patrzących na chwałę swej Matki, na majestat swej Królowej, a wzruszenia nasze to będą najkorniejsze dzięki, hołdy i błagania u stóp Matki Bożej”.
W żywej pamięci społeczeństwa starszego pozostała ta uroczystość do dnia dzisiejszego – szczególnie przemówienie Ks. Administratora Apostolskiego na plebani! w języku włoskim. W czasie obiadu wzniósł toast po włosku na cześć Ojca Świętego na ręce Nuncjusza, który był nim wzruszony oraz zachwycony formą i treścią przemówienia. Gorące oklaski dały temu wyraz.
Jak nie ma róż bez kolców, tak też i w życiu i pracy Ks. Administratora Apostolskiego nie brakowało kolców – szczególnie bolesnych, bo pochodzących z szeregów katolików niemieckiej narodowości. Poważna część domagała się, by ich traktowano jak za czasów niemieckich, jako “Herrenvolk” i by przyznawano im przywileje ze szkodą dla Polaków. Ks. Administrator dając im to, co im się według prawa Bożego należało, nie mógł się zgodzić na ich żądania odnośnie do nabożeństw i stowarzyszeń niemieckich, które miały na celu dalszą germanizację ludu polskiego, a nie cel religijny. Organizowali petycje do Administratora Apostolskiego i wysyłali do niego delegację z nieuzasadnionymi żądaniami. Ponieważ tych żądań nie mógł uwzględnić, wezwali do bojkotu udziału na II Zjeździe Katolickim. Spokojniejsza jednak część niemieckich katolików z tym szowinistycznym postępowaniem nie solidaryzowała się. Wzięli udział w tym Zjeździe na własnych zebraniach i z własnymi referatami oraz wysłali ze swego zebrania delegację na polskie zebranie z deklaracją solidaryzowania się z uchwałami polskich katolików co było bardzo wielkim sukcesem.
Ponieważ niemieccy szowiniści nie mogli ani przez petycje i delegacje, ani przez artykuły w swych gazetach uzyskać tego, czego chcieli, zasypywali Stolicę Apostolską swoimi petycjami i skargami o rzekomych krzywdach wyrządzonych katolikom niemieckim przez Administratora Apostolskiego. A w pseudo – katolickim “Oberschlesischer Kurier” w artykule “Romische Hoffnungen” nr 179, “Unsere Hoffnungen aniasslich der schlesischen Pilgerfahrt nach Rom” nr 186 i “Die Eindrucke im Watikan nach dem zweiten schlesischen Pilgerzug” nr 211. Przygotowano poza tym udokumentowany materiał statystyczny, wykazujący faktyczny stan duszpasterstwa Niemców na terenie Administracji Apostolskiej. Z tym materiałem pojechał Ks. Administrator do Rzymu, gdzie zapoznał się z całym stosem żalów niemieckich, które z łatwością mógł swoim materiałem udokumentowanym zweryfikować. Odpowiedzią Stolicy Apostolskiej na te ataki była nominacja Ks. Administratora Apostolskiego na Biskupa (14 XII 1925), a w kilka miesięcy później na Prymasa Polski.
Druk: Kardynał August Hlond. Prymas Polski. Współcześni wspominają Sługę Bożego kard. Augusta Hlonda, s. 56-62.