"Wszyscy mają prawo do mej miłości, do mej pracy i opieki i wszystkim chcę służyć, wszystkimi się zająć, aby wszystkich Chrystusowi pozyskać", ale "nie odmawiajcie Bogu żadnej ofiary".

Maria Suchocka - Moje spotkania

1) Pierwszy raz spotkałam się z kard. Hlondem w lipcu 1933 r. w Pałacu Prymsowskim w Poznaniu, kiedy przez swego kapelana, ks. prał. Filipiaka poprosił mnie o przybycie na rozmowę, w ciągu której prosił mnie o przyjęcie stanowiska krajowej prezeski KZMŻ w Polsce. Gdy po naradzie z rodziną zgodziłam się objąć powierzone mi stanowisko, widywałam Ks. Kardynała dość często z racji zebrań, zjazdów, narad, rautów, kursów itp. Kontakty te trwały sześć lat, do lipca 1939 r.

2) Kontakty moje z ks. kard. Hlondem dotyczyły zagadnień A.K. w Polsce i w świecie. Wachlarz tematów był bardzo szeroki.

Osobowość ks. kardynała Hlonda

1a) jako Polaka. Powiedział mi kiedyś: “Najpiękniejszym przeżyciem wyjazdu za granicę jest powrót do Polski”.

b) jako kapłana-biskupa: Powiedział mi z okazji dyskusji o kapłanach naszej archidiecezji: “Wydaje mi się, że nie jestem zbyt trudnym przełożonym, że staram się rozumieć moich kapłanów. Tylko w jednym wypadku musiałem postąpić bezwzględnie”.

c) jako zakonnika: Może 25-lecie kapłaństwa. Obchodziliśmy chyba 10-lecie sakry biskupiej Ks. Kardynała, składano życzenia w sali audiencjonalnej Pałacu Prymasowskiego. Senior ks. bp Laubitz użył zwrotu: “…Gratulujemy Ci wielkiego wyniesienia Twego w Kościele, do którego dopomogły Ci niechybnie wielkie Twe zdolności, no i przysłowiowy łut szczęścia”. Ks. Kardynał w odpowiedzi i podziękowaniu powiedział: (…) “Biedny Prymas! Z pewnością byłoby mu lepiej w jego celi zakonnej jak na tym stanowisku, które z woli Ojca św. zajmuje”.

2. Na pierwszy rzut oka w zetknięciu z kard. Hlondem uderzało wiele cech: a) dostojność i majestat świadomego swego odpowiedzialnego powołania i stanowiska w Kościele człowieka, b) wysoka kultura bycia, kultura duchowa i umysłowa, c) bardzo nieprzeciętna inteligencja, d) pewna szczera pokora, bez chęci imponowania, robienia wrażenia, za to z pragnieniem nawiązania duchowego kontaktu z rozmówcą.

3. Styl jego kontaktu z otoczeniem:
a) szacunek dla rozmówcy – pytał o zdanie, b) dobroć i wyrozumiałość w chwilach trudnych, c) gotowość pomocy, a nie chęć rządzenia.

4. Styl jego pracy: zaplanowanie, systematyczność, pilność.

5. Zainteresowania: bardzo szerokie A.K. – Polacy za granicą Chrystusowcy – muzyka – sprawy państwowo – kościelne.
Ilustracją życia wewnętrznego może być, że np. na pierwszym zebraniu kadry kierowniczej czterech central A.K., które podpadały pod jego jurysdykcję, powiedział m.in.: “O jedno was specjalnie proszę: unikajcie sporów prestiżowych i pracujcie wyłącznie dla Pana Jezusa. A.K. będzie miała swoich męczenników”.

Stosunek do świata zewnętrznego

1. Do Stolicy Apostolskiej

Kiedy przed objęciem stanowiska KZMŻ próbowałem nie przyjąć go i wskazywałam na różne trudności, Ks. Kardynał powiedział: “Trudno, A.K. musimy zmontować, bo tak sobie Ojciec św. życzy”.

2. Do Episkopatu

Byłam świadkiem, jak na jakimś zjeździe czy raczej Tygodniu Społecznym, Ks. Biskup z Częstochowy dość ostro napadł na Ks. Biskupa z Katowic o pojęcie “elity” katolickiej i jak zaraz po nim z wielkim humorem zabrał głos Ks. Kardynał mówiąc: “Nie widzę żadnej sprzeczności pomiędzy zdaniem J.E. ks. bpa Ad. i J.E. ks.bp. …” i w kilku zdaniach zupełnie uzgodnił te dwa poglądy, tak że nie było nad czym dyskutować.

Fakty dobroczynności

Wiadomo mi od śp. ks. bp. Kaczmarka, że kard. Hlond przysyłał do Rzymu przez okazję pieniądze dla swoich wysiedlonych księży.

Poczucie humoru i anegdota w życiu kard. Hlonda

1. Ks. kard. Hlond znał chyba wrażenie dostojeństwa, jakie na ludziach robił, bo często starał się je humorem trochę niwelować. Kiedy objechawszy pół polskich diecezji i nazbierawszy materiałów, przyszłam do Ks. Kardynała, by omówić wydanie przez nasze związki młodzieżowe ankiety o trudnościach współpracy księży i świeckich, Ks. Kardynał na zakończenie tej rozmowy powiedział: “Jeszcze jedno: zanim panią powieszą, niech pani na początku ankiety umieści, że rozsyła ją na moje życzenie”.

Był jakiś raut u Ks. Kardynała, na którym Ks. Kardynał zrobił nam ten wielki zaszczyt, że powiedział do pani Potworowskiej i do mnie: “Mam do Was, moje Panie, wielką prośbę, tę, abyście zechciały w moim domu być gospodyniami i bawić mi gości, dobrze?” – Po jakimś czasie przyprowadził do grona kobiet ks. prof. Świrskiego – chyba późniejszego biskupa – który w tym okresie napisał jakąś bardzo antyfeministyczną pracę wg św. Tomasza i powiedział: “Moje Panie, przyprowadzam Wam tu winowajcę i proszę, natrzyjcie mu porządnie uszy za jego pracę”. – Natarcie uszu odbyło się oczywiście pół żartem.

Archiwum Ośrodka Postulatorskiego Kard. Augusta Hlonda w Poznaniu