Z ks. kardynałem A. Hlondem spotykałam się jaki z biskupem katowickim kilkakrotnie w Katowicach, a także odwiedziłam go w Poznaniu. Byłam także kilka razy w Warszawie. Przy powitaniu był zawsze serdeczny, cieszył się z naszego przyjazdu. Całowaliśmy go w rękę dla podkreślenia jego godności, chociaż był równocześnie naszym bratem. Niewiele miał jednak dla nas czasu. Był stale zajęty. Nie robił przyjęcia, posilaliśmy się tym, co przygotowały siostry. Kardynał, czy wcześniej biskup, wypytywał o sprawy rodzinne, szczerze się nimi interesował. Muszę podkreślić, że był ogromnie oszczędny, to stale uderzało. Przed ingresem kupiliśmy mu – cała rodzina się złożyła – nowe buty oraz futro, ponieważ nie miał odpowiedniego obuwia ani też futra. Uważaliśmy, że nie wypada, by w takich butach chodził jako biskup. Oszczędność przejawiała się także w posiłkach, które były skromne.
Pamiętam także zdarzenie, które rzuca światło na rodzenie się jego powołania do kapłaństwa. Pracując, chyba jako dwunastoletni chłopiec, przy przygotowaniu sieczki dla krowy urżnął się w palec, bez którego nie można być księdzem. Lekarz chciał go całkiem odciąć, bez zszywania. August jednak zaprotestował. Powiedział wtedy: “Muszę mieć palec, bo chcę być księdzem”.
Kapłanem chciał być od maleńkości. W wyratowaniu go przez matkę od utonięcia – matka wyciągnęła go ze stawu grabiami – widzieliśmy jakiś “palec Boży”.
Pragnę także podkreślić jego szacunek dla rodziców, a szczególnie dla matki. Przesyłał życzenia na urodziny, na święta, gdy był w szkołach czy też także jako biskup.
Rodzinie nie pomagał. Uważał, że sami damy sobie radę. Muszę to podkreślić, bo ludzie czasami inaczej sądzili. Gdy ja osobiście byłam w ciężkiej sytuacji, chciał mi pomóc, odmówiłam, nie chciałam. Może to się wydawać dziwne, ale my jeszcze przesyłaliśmy pewne datki na Zgromadzenie Salezjanów.
Mam już sporo lat, wielu rzeczy nie pamiętam. Wiem jednak, że był ogromnie pilny, dużo czytał, chował książki pod poduszkę. Był dobry, miał jakby można powiedzieć, wrodzoną dobroć. Nigdy nie chorował. Będę się teraz modlić do niego, dlaczego nie, on stale był “inny”, ale w zetknięciu serdeczny, prosty.
Archiwum Ośrodka Postulatorskiego Kard. Augusta Hlonda w Poznaniu
Archiwum Ośrodka Postulatorskiego Kard. Augusta Hlonda w Poznaniu