"Wszyscy mają prawo do mej miłości, do mej pracy i opieki i wszystkim chcę służyć, wszystkimi się zająć, aby wszystkich Chrystusowi pozyskać", ale "nie odmawiajcie Bogu żadnej ofiary".

Ks. Ignacy Posadzy - 35 List Okrężny

Ubogi duchem

Carissimi!
Ubóstwo pojmował nasz świętej pamięci Założyciel, kardynał August Hlond jako postawę życia zakonnego, jako punkt wyjścia do wyższej doskonałości. Dając osobiście porywający przykład tej cnoty, określał bliżej jej istotę. W tej myśli pisał w paragrafie 41 Ustaw:
“Profesi będą się doskonalili w praktyce cnoty ubóstwa, która zasadzać się będzie na ukochaniu krzyża i umartwienia, na zupełnym oderwaniu serc od ziemskich dóbr i przywiązań, na wyrzeczeniu się próżności światowej i wygód osobistych, i na wspólnej trosce o dobro Towarzystwa”.

Miłość krzyża

“Ukochanie krzyża i umartwienia”? Przyjmował on i kochał wszystkie krzyże jako zesłane miłościwą ręką Ojca Niebieskiego. Tak było, gdy w zakładach salezjańskich znosił niedostatek i braki w mieszkaniu, w pożywieniu i odzieży. Tak było później, gdy przyobleczony w purpurę kardynalską, z heroiczną cierpliwością znosił wszelkie przykrości związane ze swym urzędem.

Oderwanie serca

“Zupełne oderwanie serca od ziemskich dóbr i przywiązań”? Nie było duszy bardziej bezinteresownej i oderwanej od dóbr ziemskich jak nasz Założyciel. Gdy otrzymał nominację na administratora apostolskiego na Górnym Śląsku, miał bieliznę tak zniszczoną, że trzeba było ją na nowo kompletować. Przeniósłszy się później jako Prymas Polski do Poznania, nie pozwolił się olśnić blaskiem salonów prymasowskich. Tolerował wykwint i przepych tylko ze względów reprezentacyjnych.
Gdy po wojnie wrócił znów do Poznania, zajmował zwykłe mieszkanie kanonika. Na wiosnę brał nożyce do ręki, obcinał pędy winogradu, wykonywał inne zajęcia w ogrodzie.
Gdy otrzymał nominację na stolicę warszawską, oświadczył zgromadzonej kapitule zaraz na wstępie, że przez rok ani grosza nie weźmie z diecezji.
“Jestem zakonnikiem, mało mam potrzeb” – powiedział wówczas”.
Wyrzeczenie zupełne
“Wyrzeczenie się próżności światowych i wygód osobistych?” Nie imponowała mu pompa światowa, którą uważał za marność i zwodniczą pokusę. Ubierał się skromnie. Raz tylko pozwolił sobie wziąść miarę na sutannę. Przy następnych zamówieniach oświadczł krawcowi, który chciał przyjść z przymiarką:
“Tylko żadnej przymiarki! Kto tam będzie się interesował tym, jak skrojona jest moja sutanna?”.
“Należy przestrzegać ubóstwa w mieszkaniu, nie zdobiąc go kosztownymi rzeczami” (§ 38 i).
Jego pokój sypialny tchnął ubóstwem zakonnym. Proste łóżko żelazne, zwykła szafa do rzeczy, stolik i dwa krzesełka, stanowiły całe jego umeblowanie.
“Nie wolno używać przedmiotów zbytkowych, złotych” (§ 38 j). To co wydał dla nas jako przepis, praktykował osobiście. Nosił zwyczajny niklowy zegarek, który otrzymał kiedyś za czasów kleryckich.
Ożywiony duchem ubóstwa ograniczał jak najbardziej swoje potrzeby. Nigdy nie używał jedwabnej, kosztownej bielizny.
Stół jego był skromny. Służba wiedziała, że kardynał zadawala się potrawą prostą i skromną.

Hojna dłoń

Pieniądze uważał jedynie za środek do wspierania potrzeb ludzkich. Nie lubił ich brać do ręki. Pieniądze leżały na koncie w banku. Konto to jednak było przeważnie puste. Z przyjemnością podpisywał czeki, rozdając pieniądze na wszystkie strony. Z hojności jego korzystali studenci, inteligenci niezamożni, ubodzy. Nie było zbiórki publicznej, której by nie zasiliła hojna dłoń prymasowska.
W początkach istnienia Towarzystwa rozprzedawaliśmy niektóre zbiory przywiezione z Brazylii. Były tam m.in. skóry źle wyprawione, których nikt nie chciał kupić. Na wiadomość o tym Kard. Prymas kupił skóry i kazał sobie z nich uszyć futro, dodając z uśmiechem:
“Dla mnie będzie dobre, wystarczające…”.
Był chojnym dla swego otoczenia i służby. Interesował się ich potrzebami i chętnie im zaradzał. Uważał sobie za obowiązek, by niczego im nie brakowało.
Przemawiając do duchowieństwa, często nawiązywał do ducha ewangelicznego ubóstwa. Przestrzegał przed gromadzeniem pieniędzy.
“Przeglądam – mawiał – nieraz dzieje moich poprzedników na stolicy prymasowskiej. Mieli oni majątki, latyfundia, z których czerpali dochody. Zebrany majątek zapisywali zazwyczaj swoim rodzinom. I pytam się, gdzie się podziały fortuny Poniatowskich, Krasickich, Łubieńskich czy innych? Zostały zaprzepaszczone i zmarnowane, bo brakło błogosławieństwa Bożego”.
Mówiąc o ubóstwie kapłana nawiązywał do słów Pisma św.:
“Biada kapłanowi, który nie pomny na obietnice Boże, okaże się chciwym zysku szkaradnego” (Tt 1,7). Często też mawiał, że kapłan chciwiec staje w jednym szeregu z zaciętymi wrogami Kościoła.

Obrońca uciśnionych

Używał słów natchnionych, gdy stawał w obronie ubogich. “Zdajemy w obliczu wieków egzamin ze swej etyki i sumienia wobec nędzy, która miliony zamęcza w strasznym ucisku. Dziś już rozumiemy, że dotknęła nas powszechna klęska elementarna, a bezrobotni i bezdomni są jej ofiarami. Czy daliśmy i dajemy ile powinniśmy? Czy ten legion biedaków tak miłujemy i tak traktujemy jak siebie samych? Daleko nam do tego” (list pasterski “Katolickie zasady moralne”).
“Nie pozwolimy na to, by w Polsce ktoś głodował. Nie dopuszczajmy się tego, by w Polsce ktoś zimą marzł. A przede wszystkim nie obarczajmy się odpowiedzialnością za to, że w swobodnej Ojczyźnie polskie dziecko żyje wśród nas w nędzy i niedostatku. Wsparcie biednego dziecka to cześć dla polskiej przyszłości. Szczęście, które z naszej dobroci zabłyśnie w jego oku, przekształci się kiedyś w twórczą dumę narodową. Jutrzejsza zbiórka na gwiazdkę dla dzieci bezrobotnych, to jakby wnoszenie do skarbca narodowego klejnotów, które kiedyś w chwilach wielkich i trudnych realizować będzie ku swojej obronie i potędze nieśmiertelna Rzeczpospolita” (przemówienie radiowe 3 XII 1938 r.).

U progu wieczności

W czasie swej ostatniej choroby powiedział do siostry:
“Byłem kardynałem, a żyłem jak zakonnik”.
Na zapytanie czy zapisuje coś swej rodzinie, odrzekł:
“Rodzina moja jest liczna, zacna i uczciwa, bo pracuje sama na siebie i nie korzystała za życia z łaski Kardynała. Niechaj i nadal tak będzie”.
Po pewnym czsie rzekł:
“Niczego mi nie żal. Do nikogo i niczego się nie przywiązywałem, więc z radością odchodzę”.

Za Chrystusem

Co było główną pobudką jego duch ubóstwa? Pobudki, którymi sam się kierował i które przedstawił członkom Towarzystwa, streścił w § 43 Ustaw:
“Członkowie pobudzać się będą do doskonalszej praktyki ślubu i cnoty ubóstwa, pamiętając, że idąc za głosem powołania Bożego, wstąpili do Towarzystwa nie po to, by mieć dostatek, wygody, a w chorobie możność kosztownych kuracji, lecz po to, by z Chrystusem żyć w ubóstwie i zaparciu siebie.
Duchem ofiary i ubóstwa stać będzie Towarzystwo; samolubstwo, wygody i bogactwo sprowadziły by na nie kary Boże i upadek”.
Te słowa niech będą nam zachętą, a zarazem groźnym memento zza grobu naszego Założyciela, którego życie ubogie i umartwione było bezustannym hymnem pochwalnym, wyśpiewanym na cześć Boga-Człowieka.

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem

(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 kwietnia 1949 r.