"Wszyscy mają prawo do mej miłości, do mej pracy i opieki i wszystkim chcę służyć, wszystkimi się zająć, aby wszystkich Chrystusowi pozyskać", ale "nie odmawiajcie Bogu żadnej ofiary".

Ks. Jan Konieczny - August Kard. Hlond, Prymas Polski, wobec rodzącego się po II wojnie światowej Kościoła na Ziemiach Zachodnich

1. Sytuacja polityczno religijno – społeczna. Chronologia wydarzeń.

a) Konferencja Jałtańska 4-11. 02. 1945. Koalicja USA, Wielka Brytania, Związek Radziecki. “Polska musi otrzymać znaczne nabytki terytorialne”; b) 9. 05.1945 – Bezwarunkowa Kapitulacja Niemiec; c) 2. 06. 1945 – Papież Pius XII potępia hitleryzm; d) 8. 07. 1945 – Pełnomocnictwo Stolicy Apostolskiej dane Kard. Hlondowi dla uregulowania spraw Kościoła w Polsce; e) 17.07 – 2.08. 1945 – Konferencja w Poczdamie. Określenie wyraźną linią granic “nabytki terytorialne”; f) 18.08. 1945 – Przemówienie Churchilla w Izbie Gmin. Koalicja nie będzie ze sobą zgodna; g) 5. 03. 1946 – Przemówienie Churchilla w Fulton. “Żelazna kurtyna” i początek zimnej wojny) 09. 1946 – Przemówienie Sekretarza Stanu USA p. James Byrnes w Stuttgarcie. Stwierdzenie: “nie granice, ale linie demarkacyjne ustanowiono” – rewizjonizm przechodzi do ofensywy.

Kardynał Hlond po powrocie do Polski zastał Kościół w stanie bardzo krytycznym. W wielu dziedzinach życia religijnego panował chaos, który był wynikiem 6 letniej wojny, kilkoma diecezjami zarządzali administratorzy apostolscy w których nie było ordynariusza, którzy zmarli zaraz przed wybuchem wojny lub zostali pozbawieni wpływu na swoje diecezje jako wynik działania okupanta. Tymi diecezjami były: chełmińska, płocka, siedlecka, tarnowska i warszawska. Należało się również spodziewać, że ordynariusze z wschodnich części Rzeczypospolitej zostaną wysiedleni wraz z swoimi wiernymi na inne obszary lub gdy tam pozostaną będą uwięzieni przez władze rosyjskie, które czyniły się panami tych ziem. Na “Ziemiach Zachodnich” szerzył się rabunek tak w zniszczonych jak i nie zniszczonych kościołach dokonywany tak przez Rosjan jaki i przez pospolitych złodziei. “Wśród złodziejskich łupów znajdowały się kielichy, wota, cenne obrazy, dokumenty a także puszki i monstrancje. Wojewoda pomorski, ateusz i komunista, korzystał z istniejącego zamieszania, aby czynić Kościołowi wszelkie możliwe zło”. (Sprawozdanie do Sekretariatu Stanu. 24.10.1946. P. Raina. Kościół w PRL. Dokumenty T. 1. s. 47)

Trudną sytuację religijną powiększało brak jurysdykcji dla przybywających wraz z ludnością na “Ziemie Zachodnie” kapłanów z innych części kraju. Po wyjeździe wraz z ewakuującymi się wojskami niemieckimi 27 stycznia ks. prał. Hartz z Piły pozostał jako jego delegat ks. Bleske na probostwie oddalonym o 27 km. Pierwsze kontakty z władzami kościelnymi Piły wspomina Ks. Antoni Thiel, który jako jeden z pierwszych przybył na te tereny. W jego wspomnieniu tamtych dni czytamy między innymi: “Z końcem czerwca J.E. Ks. Arcybiskup Dymek polecił mi odszukać Ks. prałata Bleske i przeprowadzić z nim rozmowę w sprawie jurysdykcji dla przybywających na te ziemie kapłanów i o uzyskaniu dla mnie generalnej jurysdykcji dla przybywających kapłanów. Ks. Prałata odnalazłem na wsi u jednego ks. Proboszcza. Nazwa była jeszcze niemiecka. Ks. Prałat w pierwszej chwili był skłonny zgodzić się. Udałem się po raz drugi do Ks. Prałata z odpowiednim spisem kapłanów. Wtedy zażądał odpowiedniego pisma od Ks. Arcybiskupa Dymka. Referowałem tę sprawę Ks. Arcybiskupowi i odpowiednie upoważnienie otrzymałem i udałem się znów do Ks. Prałata. Wtedy odmówił wszelkiej współpracy i wszelkiej jurysdykcji …” (List: Ks. Antoni Thiel do J. Pietrzaka. 5 II 1974. Zbiory własne). Jak wynika z tego świadectwa wikariusz generalny był niechętny w udzielaniu jakichkolwiek jurysdykcji przybywającym tam kapłanom mimo, że sama Prałatura nie mogła zaspokoić potrzebnej liczby kapłanów do wykonywania swej pasterskiej posługi względem nowo przybyłej ludności.

Inną sytuację wysiedleńcy i ich duszpasterze zastają na Śląsku, gdzie pozostała część duszpasterzy niemieckich i działała, aczkolwiek ograniczana od samego początku i nie uznawana przez władze administracyjne, Kuria Wrocławska. Ks. Josef Kramer pełniący obowiązki wikariusza generalnego, dzięki staraniom ks. bpa Adamskiego z Katowic jako wyjście na przeciw pojawiającym się warunkom, udzielił dziekanom części opolskiej archidiecezji wrocławskiej prawa udzielania jurysdykcji kapłanom przybywającym z poza jego diecezji. Takie wyjście na przeciw sytuacji Kard. Bertram określił jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy archidiecezji i odwołał jurysdykcję. W takim przekonaniu utwierdziła go wiadomość, że jakoby Ks. Kramer przekazał uprawnienia wikariusza generalnego na Śląsku Opolskim, co niezwłocznie unieważnił. Miarą zamieszania jakie wyniknęło wówczas, było odwołanie przez Kard. Bertrama pismem z dnia 5. 06. 1945 r. Ks. Kramera z obowiązków wikariusza generalnego, podczas gdy ten nie wiedząc o swej dymisji pismem z dnia 6. 06. 1945 r. potwierdził dziekanom nadane im prawa a Bp Adamski udawał się do Księży Dziekanów powiadamiając ich o nadanych jurysdykcjach. (J. Pietrzak. Działalność Kard. Hlonda na Ziemiach Odzyskanych. Nasza Przeszłość. T. 42. s. 204-205.) To wszystko musiało wnosić w życie kościoła chaos jurysdykcyjny oraz budzić utratę autorytetu Kościoła.
Nowe władze komunistyczne, które przyszły wraz z wojskiem rosyjskim, czyniły wszystko aby przejąć wszelką władzę i podporządkować sobie całą ludność Rzeczypospolitej. Kontrolą i cenzurą z wolna chciano objąć również działania duchowieństwa, w tym szczególnie ordynariuszy. Na zewnątrz jednak nowa władza, mając jeszcze innych przeciwników i chcąc na ten czas wykorzystać autorytet Kościoła tworzyła atmosferę wydawać by się mogło bardzo sprzyjającą i popierającą. Jak wspomina Ks. A. Urban “Już ok. 10 maja spotkałem pierwszego milicjanta polskiego z białym orłem oznajmiającego, że Śląsk jest polski i Opole miastem wojewódzkim. Milicjanci byli bardzo uprzejmi. Przychodzili z początku do Kościoła, pozwolili nawet, że 1/6 wszystkich ulic mogła mieć nazwę “chrześcijańską”. ( List Ks. A. Urban do J. Pietrzaka. 12.02.1976 r.)

Jednak po jednostronnym zerwaniu przez władze warszawskie Konkordatu pojawiły się nowe problemy. Władza komunistyczna pragnąca być jedynym rządcą i formatorem nowego człowieka zaczęła poddawać cenzurze wszelkie drukowane odezwy czy listy pasterskie tak poszczególnych ordynariuszy jak i listów pasterskich episkopatu polskiego. Dla ilustracji można przypomnieć, że gdy Administrator Apostolski Ks. K. Milik chciał wydrukować swój pierwszy list pasterski wzywający do zgody i piętnujący brak zasad chrześcijańskich w życiu, to poprzez Urząd Cenzury został wstrzymany jego druk. Dopiero po kilku dniach na wskutek usilnych próśb został wydrukowany.

Trzeba również zauważyć wielką niechęć i wrogości “nowej władzy komunistycznej” wobec rządców niemieckich na terenach “Ziem Zachodnich”. To właśnie poprzez artykuły prasowe w rządowych dziennikach pisano o niemieckiej administracji kościelnej stawiając ją w jak najgorszym świetle, tym samym wytwarzając nieprzychylne a nawet wrogie nastawienie do niej, nawet u prostego człowieka. Przypominano w umysłach ludzi znających okrucieństwa jakie niosła z sobą wojna, aby poprzez ugruntowanie w prostym człowieku bariery psychologicznej nim również manipulować w celu osiągnięcia “swoich” celów politycznych.

Powzięte decyzje, jako zaradzenie delikatnej i trudnej sytuacji Kościoła, Kardynała Hlonda jako pełnomocnika Stolicy Apostolskiej nie spotkały się ze zrozumieniem powstałej trudnej sytuacji kościelnej ani przez “wysiedleńców”, ani przez rząd polski, który wszelkimi sposobami utrudniał Kardynałowi kontakt z wiernymi tamtej części Rzeczypospolitej. Niemieccy duchowni tacy jak np: Alfred Schulz na fali rodzącej się “zimnej wojny” i żelaznej kurtyny wykorzystując swój status duchownego zaczęli prowadzić “akcję polityczną”, którą usiłują prowadzić do dnia dzisiejszego.

Nowy rząd komunistyczny pragnący budować socjalizm i komunizm zapewne chciał od samego początku wykorzystać tamten obszar kraju, w budowie nowego systemu a tamtych ludzi od razu odciąć od Kościoła co nie zdołali osiągnąć bowiem zostali zamianowani administratorzy apostolscy, którzy posiadali autorytet. Z chwilą wysiedlenia całej ludności niemieckiej wraz z duchownymi, jako wypełnienie postanowień Międzynarodowej Sojuszniczej Rady byłby to obszar pozbawiony rzeczywistej struktury Kościelnej. Jak można sądzić wstępem do tego było nieuznawanie niemieckich władz kościelnych i później nieuznawanie Administratorów Apostolskich. Jaki był stosunek władz cywilnych wobec Kościoła, kierowanego już przez polskich prałatów może dla przykładu zilustrować wspomnienie Ks. K. Milika: “Na moje zaproszenie przybył Kard. Hlond do Wrocławia dn. 20 lipca 1946 r. aby poświęcić odbudowany kościół św. Stanisława i św. Doroty jako prokatedrę. Kiedy dn. 20 VII powitałem na granicy, przystąpił Komendant konnej banderii i meldował płacząc: “Było nas 100 przeszło, ale wielu zaaresztowano, i zostało nas niewielu”. Kiedy po tym powitaniu na granicy jechaliśmy z Kardynałem Prymasem do Wrocławia, widzieliśmy rozwalone wszystkie bramy powitalne, wystawione przez lud i widzieliśmy w rowach obok drogi napisy z tych bram: “Dolny Śląsk wita Prymasa Polski”, “Witaj Arcypasterzu Polski” ect, ect. Tak witała Partia Kardynała Hlonda, który ostrzegał nie raz nie dwa przed komunizmem, mimo Jego ofiarnej działalności dla Polski”. (List: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 17.02.1974. Zbiory własne). Trzeba zauważyć, że zawsze kiedy Prymas udawał się na “Ziemie Zachodnie” towarzyszyły mu utrudnienia władz i “dziwne” pojawiające się trudności na drodze.

2. Uprawnienia papieskie (Pełnomocnictwo – Dekret)

Na początku należy nam przypomnieć cały punkt mówiący o mianowaniu Administratorów Apostolskich. W punkcie 4. b) czytamy: “Podobnie zostaje wyłączone uprawnienie do mianowania pełnoprawnych biskupów. W wypadku nie obsadzonych diecezji należy zatroszczyć się, jeśli nie będzie możliwe powierzenie ich lub spowodowanie wyboru Wikariusza Kapitulnego, o mianowanie Administratorów Apostolskich ad nutum S. Sedis. Tak Wikariuszom Kapitulnym jak i Administratorom Apostolskim mogą zostać przyznane uprawnienia biskupa rezydencjalnego.” i dalej: “4. e) Z tych wszystkich uprawnień Wasza Eminencja będzie mógł korzystać na całym polskim terytorium.”

A więc zostały określone uprawnienia i terytorium. W dniu wystawienia Dekretu nie były jeszcze ściśle określone granice Państwa Polskiego. Miały one być dopiero potwierdzone (na żądanie Stalina) na Konferencji w Poczdamie i wydaje się być prawdopodobnym, że dlatego zleceniodawca napisał lakonicznie terytorium polskie. Wydaje się również, że można by zaryzykować stwierdzenie, że Stolica Apostolska dała upoważnienie do terenów znanych (z wystąpień i deklaracji Stalina) ale jeszcze nie określonych na konferencji poczdamskiej. Te rozstrzygnięcia, gdyby nie okres “zimnej wojny” miały być obowiązujące.

Ks. Bolesław Filipiak, późniejszy kardynał, powracał z wojennego tułactwa do Polski z Rzymu wraz z Kard. Hlondem. Był jego osobistym sekretarzem i był również cały okres łącznie z więzieniem wraz z nim. Ustosunkowując się do pytań odnośnie pełnomocnictw pisze: “Ks. Prymas działał w myśl instrukcji otrzymanych w Rzymie od Papieża i Msgra Tardini. Znam dobrze nastawienie Ks. Prymasa Hlonda do spraw tak ważnych, jak ustanowienie jurysdykcji kościelnej na Ziemiach Zachodnich. Nigdy nie poważyłby się przekroczyć otrzymanych instrukcji. Działał w myśl danych mu władz, które szereguję w pojęciu plein pouvoir. Moim zdaniem, był to jego czyn wysoce ważny. Działał fortiter in re, sed suaviter in modo.” (Ks. B. Filipiak. Wspomnienie. AAB. Poznań).

O tym, że mianowanie tymczasowych Administratorów Apostolskich należy do praktyki i do zwyczajów Stolicy Apostolskiej, jako sposób zaradzenia sytuacjom anormalnym – świadczy nawet sam komunikat rządu warszawskiego, gdy wspomina o niedawnej nominacji administratorów apostolskich dla terenów, gdzie – jak wiadomo – ordynariusze miejscowi nie są już w stanie spełniać swych funkcji. (P. Raina. Kościół w PRL. Dokumenty. T.1 s. 26). Nawet rząd przeciwny wszelkim nominacjom polskich administratorów na “Ziemiach Zachodnich” stwierdził, że “nie są w stanie spełniać swych funkcji”.

Ks. K. Milik na zadane pytanie: “Wiadomo, że w nadzwyczajnych pełnomocnictwach, które otrzymał Kard. Hlond nie ma mowy o tym, jak miał urządzić organizację kościelną na Ziemiach Odzyskanych …” wspomina tak: “Owszem jest o tym mowa, bo prawo mianowania na obszarze “in tutto il terittorio polacco” administratur apostolskich, w których rządy będą sprawować administratorzy apostolscy, a więc hierarchowie z władzą jurysdykcyjną biskupów ordynariuszy. Kard. Hlond upełnomocniony do mianowania administratorów apostolskich miał prawo działać swobodnie do urządzenia organizacji kościelnej w zakresie, przewidzianym w Prawie Kanonicznym w kanionach 312-318. I tak też postąpił. Instytucja kościelno-prawna Adm. Apostolskich jest przepisami tak co do praw i obowiązków ściśle określona. Can 312 np. postanawia: “Rządy kanoniczne erygowanej diecezji powierza Papież czasem z powodu ważnych i specjalnych przyczyn Administratorowi Apostolskiemu bądź to na trwały bądź też na przejściowy okres czasu”. (List: Ks. Karol Milik do Pietrzaka 22. 11. 1972. Zbiory własne)

3. Powrót do Polski Kardynała Augusta Hlonda. Pełnomocnik.

Na samym początku należałoby zadać pytanie, czy powracający Kard. August Hlond z wojennej tułaczki i niemieckiego więzienia miał gotowy plan ustanowienia Administracji Apostolskiej nie licząc się z opinią kogokolwiek i jakichkolwiek racji. Czy bardziej zabiegał o zaradzenie trudnościom czy wypełnienie polskich celów politycznych, o które jest posądzany?

Odpowiadając na takie pytanie trzeba stwierdzić, na podstawie korespondencji, czy wspomnień, że powracając do Polski w lipcu 1945 r. nie wrócił z gotowym planem nowej organizacji kościelnej jak to sugerują niektórzy autorzy artykułów. Również późniejszy termin krystalizowania się planów “na modlitwie i wśród studiów” wspomina świadek pierwszych dni pobytu Kardynała w Ojczyźnie, Ks. Bp Andrzej Wronka w jednej z rozmów na te tematy co później potwierdza raz jeszcze listownie takimi słowami: “wracam do wczorajszej mej informacji i podtrzymuję pierwotne swe zdanie, że w niedzielę 22.7.1945 Ks. Kardynał jeszcze nie wspominał o administratorach apostolskich”. (List: Bp Andrzej Wronka do J. Pietrzaka. 21.2.1974. Zbiory prywatne).

Na termin, późniejszy sugeruje również wspomnienie z tamtych dni p. Dr R. Sawarina, lekarza, który na początku sierpnia leczył późniejszego Administratora Apostolskiego Ks. E. Nowickiego. Podaje on m.in. “… decyzja wysłania śp. Ks. Biskupa Nowickiego do Gorzowa – jako administratora apostolskiego, powzięto między 10 a 15 sierpnia 1945 r. W tym bowiem czasie ś.p. Ks. Biskup był w mojej opiece specjalistycznej. (List: dr R. Sawarin do J. Pietrzaka. 3.04.1974. Zbiory prywatne).

Jak zaznacza ks. B. Filipiak we wspomnieniu, Kard. Hlond: “wrócił do kraju z Rzymu, z szerokimi uprawnieniami, ustalonymi z papieżem Piusem XII, który miał do niego pełne zaufanie, wbrew temu co się nie raz czyta”, ale pozbawione jest istotnej treści twierdzenie, że przybył z gotowymi szczegółowymi planami. Dopiero sytuacja jaką zastał narzuciła rozwiązania.

4. Czy była konieczność nominacji administratorów apostolskich?

Rodzi się pytanie: czy była wystarczająca konieczność usprawiedliwiająca powzięte kroki do skorzystania z pełnomocnictw Stolicy Apostolskiej i jako pełnomocnik do mianowania Administratorów Apostolskich oraz powierzenie ich trosce różne części różnych diecezji? Dlaczego dotychczasowa jurysdykcja nie została utrzymana i związana z nią troska o napływającą ludność? Dlaczego, na co pozwalały pełnomocnictwa, nie został “spowodowany” wybór Wikariusza Kapitulnego z kapłanów tamtejszych, którzy byliby akceptowani przez wiernych i tolerowani przez władze, mogący równocześnie odbudować konieczny w takich warunkach autorytet Kościoła?

Dziś jeszcze dla wielu trudno jest zrozumieć decyzje Kard. Hlonda jeśli nie umieści się siebie pośród trudnej sytuacji w 1945 r. oraz pośród realiów ówczesnej chwili. Rodzi się pytanie czy jakiekolwiek decyzje kościelne ordynariuszy niemieckich byłyby akceptowane również przez ówczesne stosunki społeczno – polityczne jeśli weźmie się pod uwagę, że wszyscy obywatele niemieccy na mocy decyzji Międzynarodowej Sojuszniczej Rady mieli być wysiedleni z tych terenów na obszary stref okupacyjnych? Ustosunkowując się do pytania: “dlaczego ustanowił”, oraz opisując zaistniałą sytuację Kard. Hlond wyjaśnia w swoim Sprawozdaniu do Sekretariatu Stanu z dnia 24. 10. 1946 r. Określa ją tak: “Po przełamaniu oporu wojsk hitlerowskich ziemie niemieckie położone na wschód od Odry znalazły się w sytuacji powszechnej dezorganizacji. Straszliwe zniszczenia. Całkowity brak bezpieczeństwa. Rosjanie wywozili wszystko jako łupy wojenne. Gwałty, kradzieże, zabójstwa. Ludność niemiecka, pozostała w znacznie zmniejszonej liczbie, traktowana była jako pokonana, odpowiedzialna za zbrodnie hitlerowskie, skazana na odpokutowanie. Pierwsze władze polskie ustanowione tam przez Rosjan, składały się najczęściej z komunistów, ludzi niewykształconych, Żydów spragnionych zemsty. Rząd rezydujący w Warszawie wysłał tam dziesiątki tysięcy nieszczęsnych Polaków wypędzonych z ziem oddanych Rosji. Stalin i Bierut oświadczyli, że granicą Polski będzie Odra. Wydawało się, że na wschodzie Europy wybiła jedna z tych godzin, które otwierają nowe drogi historii.

Kościół znalazł się w sytuacji krańcowo trudnej. Stanowił on na tych ziemiach, z wyjątkiem Śląska Opolskiego, mniejszość, ale mniejszość dobrze zorganizowaną. Hierarchia, złożona z Niemców, pozostawała tam wówczas pogrążona w ciszy i niemożności działania. Zarówno okupanci rosyjscy, jak i nowe władze polskie nie wykazały najmniejszej ochoty do jej uznania i ułatwiania jej jakiegokolwiek wpływu na rozwój wypadków; przeciwnie, odmawiano ordynariuszom niemieckim prawa do objęcia ich jurysdykcją nowej ludności polskiej oraz zdecydowanie dążono do usunięcia ich z tych obszarów. Zagrożone było wszystko: autorytet Kościoła, wykonywanie prawa, świątynie, dobra, budynki. Kler niemiecki nie miał żadnej możliwości, aby zaradzić temu stanowi rzeczy ani jego konsekwencjom.” (Sprawozdanie do Sekretariatu Stanu. 24.10. 1946. P. Raina. Kościół w PRL. Dokumenty. T. 1 s. 46)

Oraz w dalszej części: “Byłem przekonany, że jak najszybciej należało podjąć decyzje mogące zaradzić chaosowi, który ogarnął wszystkie sprawy kościelne, stając się z tygodnia na tydzień coraz większym zagrożeniem dla życia religijnego i dla pozycji Kościoła tak dalece, że nie można już było zwlekać jedynie dla podtrzymania niemieckich iluzji. Stało się jasne, że tylko polscy prałaci mogą opanować sytuację, ponieważ jedynie oni mogli mieć konieczny autorytet i możliwości działania. Wierzyłem, że te powody są wystarczające, … (jw. s. 65)

W takich warunkach jak się wydaje mianowanie Administratorów Apostolskich, na jakie zezwalało pełnomocnictwo Sekretariatu dla Spraw Nadzwyczajnych Kościoła było nie tylko koniecznością ale przede wszystkim było wychodzeniem na przeciw zaistniałej trudnej sytuacji katolików tam napływających oraz ratowaniem dobrego imienia Kościoła. Gdyby zaistniały jakiekolwiek powody, należy przypuszczać, że rząd komunistyczny wykorzystałby je w krzykliwej kampanii przeciwko Kościołowi i duchowieństwu. Działania te, również wynikały z troski, że w obliczu nadchodzącego komunizmu musi się zapewnić rzeczywistą ciągłość działalności Kościoła na tym terenie z korzyścią tak dla ludności polskiej jak i niemieckiej. Kard. Hlond sam pisze, że na ile było to możliwe, “ryzykując życie i utratę samochodu pośród rosyjskich rewizji indagacji i strzelaniny” odwiedził tych ordynariuszy, których mógł. Przypuszczać należy, że oprócz tylko podpisania dekretu, które mogło trwać kilka minut, rozmawiał o niepokonalnych przeszkodach w ich działaniu jako ordynariuszy niemieckich wobec zaistniałej sytuacji. Na podstawie wcześniejszych rozmów prowadzonych w Stolicy Apostolskiej zdobył przekonanie, że: “moje działanie jest zgodne z intencjami Stolicy Świętej” oraz “Ta sprawa nie budziła we mnie najmniejszej wątpliwości”.(Sprawozdanie. jw. s. 48). Wewnętrzne przekonanie o wyjątkowo trudnej chwili w życiu Kościoła i troska o Niego a nie własna projekcja, została zdobyta i oparta na czerwcowych i lipcowych rozmach z Sekretarzem do Spraw Nadzwyczajnych Kościoła ks. abp Dominico Tardinim.

Sytuację religijną na terenie Administracji Apostolskiej tak ocenia również Ks. K. Milik w “Sprawozdaniu z pracy duszpasterskiej Administracji Apostolskiej Dolnego Śląska za okres od 1.09. 1945 r. do 31.10.1947 r.” napisanym na prośbę Kardynała Hlonda. Podobne sprawozdanie w wersji angielskiej zostało przekazane latem 1947 r. goszczącemu również na “Ziemiach Zachodnich” Kard. Griffinowi, który mógł być “ambasadorem Ziem Zachodnich w świecie”. Czytamy w nim m.in.:

“1) Okoliczności utrudniające pracę duszpasterską

a) Administrator Apostolski został 1.09. 1945 r. Dolny Śląsk pod względem kościelnym w stanie pożałowania godnym. Władzy Wikariusza Kapitulnego, rządzącego Archidiecezją po śmierci Jego Eminencji Ks. Kardynała Bertrama, nie uznawały ani państwowe władze polskie, ani osiedlająca się tłumnie ludność polska. Z powodu doznanych podczas wojny krzywd od niemieckiego rządu hitlerowskiego, ludność Polaka czuła “aversio” do wszystkiego co niemieckie.

b) Dobra kościelne zajmowano jako dobro poniemieckie. Kuria Arcybiskupia [we Wrocławiu] wraz z aktami [została] zniszczona i spalona. Katedra zbombardowana leżała w gruzach. W ogóle, cały Wrocławski Ostrów Tumski (Dominsel) wraz z pałacem Biskupim, domami Kanoników został zniszczony bombami. Pracę trzeba było organizować od początku i to wśród ciągłej wędrówki ludności i bezustannych zmian (…)

c) Osłabienie ducha miłości chrześcijańskiej przez szalejący podczas wojny i okupacji hitlerowskiej kult przemocy i gwałtu. Pamiętać trzeba, że młodzież polska w wieku 14 – 21 lat była w czasie wojny w niemieckich obozach pracy, gdzie przez pedagogów SS w duchu nienawiści i mściwości, bez ojca, matki, duszpasterza, religii była wychowywana. W szeregach ludności niemieckiej jest dotychczas miłosierdzie jeszcze często uważane jako słabość”. (Sprawozdanie z działalności Administracji Apostolskiej Dolnego Śląska od 1.09.1945 – 31.10. 1947. Zbiory własne).

Razem z Kard. Hlondem, jeździł Ks. B. Filipiak odwiedzając rządców diecezji, tereny “Ziem Zachodnich”. To sprawiło, że stał się często uczestnikiem spotkań czy rozmów na te tematy. W swoim wspomnieniu tamtych dni pisze: “Pamiętam dobrze pobyt we Wrocławiu 12 sierpnia 1945 r. Nie było trudności w rozmowach z tamtejszymi władzami. Kardynał Wrocławski już nie żył, ale doczekał się zmian politycznych we Wrocławiu. Podobno ustosunkował się lojalnie do Polski. Tak samo miejscowy Wikariusz Kapitulny Ks. Piontek i jego współpracownicy okazali całkowitą uległość przedstawionym racjom i projektom Ks. Prymasa. Byli uprzejmi. Zresztą jako ludzie rozumni nie widzieli innego rozwiązania sprawy. Zgodzili się na propozycję Ks. Prymasa. Podpisali akt ustępstwa. Nie było trudności. Kongregacja Spraw Nadzwyczajnych wchodziła wówczas w skład Sekretariatu Stanu. Papież Pius XII nie miał wówczas Sekretariatu Stanu. Sprawami, jak ustanowienie nowych władz kościelnych na Śląsku, kierował sam Papież, przy pomocy Ks. Msgre Tardini, późniejszego za papieża Jana XXIII, Kardynała. Stosunek Ks. Prymasa Hlonda do Ks. Tardiniego był wyśmienity. Obaj wyrażali nie raz wzajemną dla siebie cześć i szacunek. Byłem nie raz z Ks. Prymasem Hlondem na herbacie w Watykanie u Ks. Mgra Tardini. Miał plein pouvoir.

Wizytę Ks. Prymasa u Biskupa Kallera dnia 16 sierpnia 1945 r. pamiętam doskonale. Biskup Kaller mówił płynnie po polsku, stąd sądził, że będzie mógł sprawować urząd biskupa warmińskiego. W obrębie państwa polskiego może być biskupem tylko obywatel polski, którym biskup Kaller nie był. Biskup zanim podpisał rezygnację, długo się namyślał; prosił o 2 godziny czasu, Ks. Prymas cierpliwie czekał, aż tego samego dnia Biskup Kaller na ręce Prymasa złożył swoją rezygnację. (Ks. B. Filipiak. Wspomnienie. AAB. Poznań).

Równocześnie jako świadectwo tamtych dni ale również i komentarz do ówczesnych wydarzeń warto również przytoczyć urywek wspomnienia ks. Karola Milika, który tak pisze: “Kardynał Hlond miał pełnomocnictwo mianowania administratorów apostolskich “in tutto il territorio polacco”, jak brzmi to w oryginalnym pełnomocnictwie, nie miał natomiast prawa zmieniać granic diecezji. Mógł więc tylko zamianować jednego administratora apostolskiego dla części różnych diecezji, jak to widać w załączonym akcie nominacyjnym Adm. Ap Ks. Edmunda Nowickiego, łączącego w swej administracji apostolskiej i Prałaturę Pilską “Schneidenmü hl” i cząstkę Archidiecezji Wrocławskiej, która po wojnie weszła w województwo poznańskie i część Diecezji Berlińskiej, która znalazła się pod rządami R.P.(List: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 3.10.1974. Zbiory własne).

Również Ks. K. Milik odpowiada na tak postawione pytanie: “Jaki był stosunek do Polaków Ks. Newgera byłego wikariusza generalnego Kardynała Bertrama? odpowiada: Niemcy liczyli, że właśnie on zostanie Administratorem Apostolskim.” Odpowiedź: “Ks. Prałat Newger był raczej niechętnie ustosunkowany do Polaków. Po śmierci Kard. Bertrama Niemcy prawidłowo spodziewali się objęcia rządów przez jednego z prominentów, współpracowników Zmarłego. Proszę zapisać sobie w pamięci, że w Rzeszy Niemieckiej Archidiecezja Wrocławska to potęga przywódcza nie tylko w życiu kościelnym, ale i politycznym – to brama otwarta na wschód.. I nikt z Niemców nie przypuszczał, że Polak mógłby przejąć władzę jurysdykcyjną w tej archidiecezji. Po przejęciu tej władzy przeze mnie, Ks. Prałat Newger przychodził do mnie i rozmawialiśmy szczerze i swobodnie. Przekonywałem go, że Odra – Nysa będzie granicą, on to uważał za niemożliwość. Inny z prominentów, też w swobodnej i szczerej rozmowie z serdeczną otwartością wypowiadał się, uderzając palcem w swoją głowę: “Ekscelencjo – w tę moją głowę absolutnie nie może sobie obprominentówtorować wejście myśl, że Wrocław mógłby być polskim”. Odpowiedziałem mu: “Wierzę Drogiemu Prałatowi, ale tak będzie a my współpracujemy razem mimo tej różnicy nad zbawieniem naszych narodów. Dlatego to Niemcy podnieśli taki alarm sprzeciwu po moim pierwszym liście pasterskim. (List: K. Milik do J. Pietrzaka. 17 02. 1974. Zbiory własne)

W innym liście również wspomina: “Kardynał Hlond teren mojej arcypasterskiej działalności określił jasno “Dolny Śląsk” . Carolum Milik … constituimus ad nutum Sanctae Sedis administratorem Apostolicum illarum Archidioceseos Wratislaviensis regionum, quae Vojevodiam Silesiae Inferioris continentes nunc temporis Republicae Polonae subduntur”. Podobnie brzmi nominacja, podpisana dnia 8 września 1945 r. uprawniająca mnie do przejęcia juryzdykcji w Hrabstwie Kłodzkim: “constituimus Carolum Milik, Administratorem Apostolicum Silesiae Inferioris Administratorem Apostolicum etiam parparocciarum, quac in regione Glacensi (Kłodzko) … ad Archidioccesim Pragensem pertinent”. Z tą nominacją wyjechałem do Kłodzka dn. 1 października 1945 r. do sprawującego tam rządy kościelne prałata “Dr Monse Franz, Pä pstlicherHausprä lat, Grossdechant der Grafschaft Glatz” i w miłej atmosferze choć poważnej przejąłem tam władzę kościelną. Na marginesie tego dodaję, że w lasach na południu Dolnego Śląska grasowali wtedy jeszcze niemieccy hitlerowscy partyzanci i Komendant wojskowego Garnizonu we Wrocławiu w trosce o me bezpieczeństwo dodał mi uzbrojoną asystę podoficera i 2 żołnierzy.” (List: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 4.12.1973. Zbiory własne)

Kiedy okazało się, że “dla dobra dusz” należy przekazać jurysdykcję części należącej do diecezji ołomunieckiej i praskiej, nie mogąc wyjechać z kraju aby przedyskutować tą sprawę z odpowiednimi ordynariuszami przystąpił “w najlepszej wierze” do redagowania dekretów Przejęcie jurysdykcji w Hrabstwie Kłodzkim nastąpiło 1. X. 1945 r. zgodnie z Can. 313, który mówi, że “Administrator Apostolski przejmuje władzę, okazując akt nominacyjny biskupowi względnie Kapitule” – w tym wypadku Ks. Prałatowi Monsemu. … Przedstawiłem Ks. Monsowi dekret nominacyjny i tym samym skończyła się jurysdykcja, a rozpoczęła swój walor moja jurysdykcja jako Administratora Apostolskiego z prawami i obowiązkami biskupa rezydencjalnego. Po tym urzędowym akcie dokonanym z poczuciu wielkiej godności, zaprosił mnie Ks. Prał. Monse do gościnnego stołu i po miłej pogawędce odjechałem. Przypuszczam, że cała ta sprawa dla Ks. Prał. Monse nie była powodem do radości, ale wszystko odbywało się bez najmniejszego zgrzytu. Jakie były dalsze losy Ks. Prał. Monsego? Normalne. Międzynarodowa Sojusznicza Rada postanowiła wysiedlić Niemców z Ziem Zachodnich. Rozdział XIII Umowy Poczdamskiej postanowił: “Oednungsmä ssige Uberfü hrung deucher Befö lkerungsteile”. Był to nakaz i tak zwana Sojusznicza Rada Kontroli nakaz wykonała i w stosunku do Ks. Prałata Monsego jako Niemca, podobnie jak wykonała w stosunku do innych duchownych niemieckiej narodowości. W RFN z pewnością mu się nie źle powodzi. Nie wiem, czy się zalicza do tzw. “wypędzonych” i nie czeka na powrót. Niemcy, a przede wszystkim niemieccy duchowni nie lubią głosić prawdy, że to Międzynarodowa Komisja wszystkich państw nakazała wysiedlić niemiecką ludność i szerzą fałsz propagandy: “wypędzeni przez Polaków”. (List: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 3.10.1974. Zbiory własne)

Kontynuując formowanie się Administracji Apostolskich 8 września 1945 r. spotkał się Kardynał Hlond z bpem J. Nathanem. “Dnia 8 września 1945 r. witałyśmy w branickim klasztorze Kardynała Augusta Hlonda, Prymasa Polski, który odwiedził naszego Ks. Fundatora i przedstawił mu Ks. Bolesława Kominka, Administratora Apostolskiego w Opolu, któremu miały podlegać Branice”. (Kronika Zgromadzenia Sióstr Marii Niepokalanej z Branic. Rok 1945 s. 65).

Świadek tamtych wydarzeń Ks. A. Urban wspomina tak: “Ja sam nie byłem przy tej rozmowie, tylko Biskup Nathan nam wszystko opowiadał podczas obiadu w następną niedzielę. Przy tej okazji Biskup też stwierdził, że powiat głubczycki już nie będzie należał do Ołomuńca, ale do Opola. Ks. Bp Nathan miał ducha katolickiego i z największym posłuszeństwem wszystko przyjął i do wszystkiego się dostosował. Podobnie czynił to parę tygodni później co do Administratora Komika, któremu wszelką władzę oddał … Niemcy natomiast zaczęli rozumieć, że to dla nich nie dobrze …” (List: Ks. A. Urban do J. Pietrzaka. 12. 02. 1976. Zbiory prywatne)

Dla przypomnienia należy zaznacz, że wielu niemieckich duchownych rozumiało swoją trudną sytuację jaka się wytworzyła po wejściu na swoje, pod względem jurysdykcji, obszary całkiem nowej sytuacji polityczno – społecznej oraz zaistniałych nowych problemów kościelnych. Świadectwem tego niech będzie list Bp Joseph Nathana kierowany do Ks. Bolesława Kominka:

Branitz, den 17 September 1945
Hochwü rdigster Herr
Se, Eminenz, der chowü rdigste Herr Kardinal Erzbischof Hlond hat mich gestern davon verstä ndigt, dass Eure Gnaden zum Apostolichen Administrator des hiesigen Jurisdiktionsbezirke ernannt worden sind. Ich begrü sse dies mit aufrichtiger Freunde und Genugtuung, ü berzeugt davon, dass Eure Gnaden fü r die Lage, in der sichKlerus und Volk des hiesigen Bezirkes befinden, volles Verstä ndnis aufbringen und in deren Sorgen und Anliegen mit Rat und Tat helfen werden. In disem Sinne habe ich dem Klerus des hissigen Jurisdiktionsbezirks davon Mitteiling gemacht, und ich darf in seinem Namen versichern, dass alle Sie mit vollem Vertrauen ehrerbietig als ihrem neuan Ordinarius begrü ssen. Mö ge Ihre Wirksamkeit von reichsten Segen Gottes begleitet sein. Das soll unser Gebet bleiben.
Gern wü rde ich zu Euer Gnaden kommen, um das Weitere wegen Ü bergabe des Amtes zu besprechen, ich bin aber wegen einer Erkrankung noch nicht reisefä hig, hoffe es aber in einigen Tagen zu sein.
Mit Verehrungsvoller Empfehlung bin ich
Euer Gnaden ergebenster (-) Jos. Martin Nathan.

Oraz odpowiedź na powyższy list ks. B. Kominka kierowana do ks. bpa J. Nathana:

V.A.I. – 12 26.IX.1945
Excellentissime ac Illustrissime Domine
Accepi hodie litteras Vestras, pro quibus gratias quam maximas ago, itemque pro bona voluntate Excellentiae Vestrae et Felicitationibus per has litteras expressas, Magno mihi etiam gaudio fuit sanitatem Excellentiae Vestrae meliorem esse. Intentionem habeo paucos dies post 4 Octobris Excellentiam Vestram in Branice visitare et praesentare decretum Eminentissimi Primatis Nostri Cardinalis Augusti Hlond. Quapropter non mihi videt necessarium Excellentiam Vestram labores itineris in Opolias subire debere.
Excellentiae Vostrae addictissimus (-) Boleslaus Kominek Amministrator Apostolicus.

Rok później mimo telefonicznej interwencji Ks. B. Kominka w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu władze mimo wszystko, że bp Nathan przebywał w klasztorze w Branicach jako mieszkaniec, zmusiły go do wyjazdu na teren Czechosłowacji. Nie zwracając uwagi na obłożną chorobę odwieziono go do granicy 21. 12. 1946 r.

Nie rozwiązaną sprawą na samym początku organizowania się Administracji Apostolskich był obszar obejmujący zaledwie 4 parafie z diecezji miśnieńskiej a znajdujące się w granicach Państwa Polskiego. Jak wynika z korespondencji Ks. K. Milika o Kard. Hlonda zaniedbanie to musiało czekać aż 4 lata na przekazanie jurysdykcji nad tym terenem Administratorowi Apostolskiemu Dolnego Śląska i jak z niej wynika dokonała go Stolica Apostolska osobnym aktem. Ks. K. Milik dopiero po pewnym czasie zorientował się, że są nie obsadzone 4 parafie złożone z Łużyczan. Pisał wówczas (29.03.1947) do Ks. Kard. Hlonda:

“Sprawa 4 parafii diecezji Miśnieńskiej, wchodzących w obręb geograficzny Dolnego Śląska a wyjętych pod mojej jurysdykcji nie traci na swej przykrej dla nas aktualności. Łączy się ona z problematyką kwestii łużyckiej i jest przedmiotem zainteresowań władz państwowych. Niedawno pytał mnie przy sposobności spotkania nieoficjalnego na zebraniu p. Wojewoda o wyjaśnienie, dlaczego ludność polska zamieszkała tam nie może się doczekać polskich kapłanów. Odpowiedź moja, że ten teren jest poza obrębem mej jurysdykcyjnej kompetencji, wywołał wielkie zdziwienie. Ludność nasza jest tam naprawdę pod względem duszpasterskim opuszczona. Tak, po polsku płacze, narzeka, puka delegacjami gdzie może, ale przy wierze św. uroczyście trwa. Lęk mnie ogarnia na myśl, że Kościół jakiś sekciarski może się rzucić na te bezbronne pozbawione pasterzy dusze.”

Po wielu latach tą sytuację wspomina Ks. K. Milik w słowach: “Jakoś w tej miniaturze nie pamiętał, to znaczy nie zawiadomił tamtejszego Biskupa o swych pełnomocnictwach i o tym, że Administrator Apostolski przejmuje w tej części diecezji władzę. Stało się! Trzeba było odrobić zapomnienie, a odrobienie już ciążyło na mnie po przejęciu władzy. I nagliłem w prośbach pisanych do Biskupa Legge, by przekazał pod moją jurysdykcję te 4 parafie. Opierał się, pytał Rzymu, aż w końcu pod ciężarem moich ponagleń zasięgnął rady u Stolicy Świętej w Rzymie, i jak pisze, otrzymał od Stolicy Apostolskiej poradę i pozwolenie, aby te tereny swej Diecezji, wchodzące w granicę Rzeczypospolitej Polskiej poddał delegacji mej jurysdykcji jako Administratora Apostolskiego Dolnego Śląska. Załączam odpis dokumentu. (list: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 3.10.1974. Zbiory prywatne).

Jak się wydaje dopiero ta ostatnia czynność, już po śmierci Kardynała Hlonda, dopełniła okres formowania się Administracji Apostolskiej Dolnego Śląska, na którą jak wskazuje Ks. Karol Milik, zgodziła się Stolica Apostolska w 1949 roku.

5. Czy nastąpiło uznanie podjętych decyzji przez Sekretariat Stanu.

Na postawione pytanie: “Czy ustanowieni przez Prymasa Administratorzy Apostolscy zostali uznani przez Watykan, Ks. K. Milik, nie tylko świadek tamtych dni, ale i osoba szczególnie zainteresowana bowiem był jednym z 5 nowo mianowanych administratorów apostolskich odpowiada: “ pytanie brzmi może paradoksalnie. Mądre jest to stwierdzenie paradoksu, boć przecież Watykan nas ustanowił przez swego pełnomocnika o niesłychanym zakresie kompetencji. Ponieważ rozwijamy nasz proceder wyjaśnienia, w dziedzinie prawa, obowiązuje nas ścisła prawnicza logika we wnioskowaniu. Jeżeli premier PRL udzielił ambasadorowi PRL pełnomocnictwa do wykonania nadzwyczajnej czynności w imieniu PRL to dopełniona ta czynność nie potrzebuje już uznania przez Premiera. I dlatego też słusznie Pan Doktor wpatruje się zdziwiony w ten zarysowujący się przed nim paradoks “uznania” przez Watykan, spowodowany tym, że “Ks. Wronka będąc administratorem w Gdańsku ustanowionym w 1945 r. przez Prymasa … został raz jeszcze zamianowany administratorem w Gdańsku w 1946 r. przez Watykan. (…) Wydarzenia dziejowe rozwiązują zadowalająco zagadkę. W 1945 r. został Ks. dr Wronka mianowany przez pełnomocnika Watykanu Administratorem Apostolskim Diecezji Chełmińskiej i Diecezji Gdańskiej. W czasach okupacji wojennej obie te diecezje były rządzone przez niem. Bpa Spletta, a ordynariusz Chełmiński bp Wojciech Okoniewski zmarł jako emigrant wojenny za granicą, w roku 1944. Kiedy paraliżujący sprawowanie rządów we wszelkich dziedzinach kościelnych i świeckich nieład i niepokój powojenny mijał, Papież mianował dnia 4 marca 1946 r. Ordynariusza – Biskupa dla Diecezji Chełmińskiej w osobie ks. Kazimierza Józefa Kowalskiego. Tym samym ks. dr Wronka przestał być Administratorem Apostolskim Diec. Chełmińskiej i Gdańskiej, a został Administratorem Apostolskim Diecezji Gdańskiej co w tymże roku 1946 Watykan jakimś dokumentem stwierdził. Wtedy już z powodu normalizowania się między państwowych stosunków powojennych i ożywieniu się komunikacji pocztowej, kolejowej i telegraficznej Watykan mógł bezpośrednio w Polsce kierować Kościołem w zastrzeżonej dla siebie dziedzinie i dlatego zacieśniał zakres pełnomocnictw nadzwyczajnych udzielonych Kard. Prymasowi Hlondowi. Zachowajmy w pamięci, że w chwili, kiedy mu ich udzielał. tzn. 8 lipca 1945 r. panował wszędzie powojenny chaos i niepokój, a Kard. Hlond przedzierał się z Rzymu własnym samochodem wśród różnych niebezpieczeństw do kraju. Przypominam sobie, że jeszcze 30 sierpnia 1945 r. nie wiedziałem jak się z powodu braku komunikacji dostanę do Wrocławia, aby 1 września objąć rządy kościelne. Ks. Pirożyński na szczęście przyjechał po mnie samochodem. Ta wizja powojennej dewastacji wiele tłumaczy i nie powinna nas opuszczać przy rozwiązywaniu różnych zagadkowych problemów. Przypomina mi się przy tej okazji, że kiedy dnia 1 października 1945 r. wybierałem się do Kłodzka, aby przejąć rządy kościelne również w tamtej części Archidiecezji Praskiej, ordynariuszom wrocławskim podległej, to wtedy komendant garnizonu wrocławskiego z własnej inicjatywy i o mnie zatroskany dał mi asystę wojskową, dobrze uzbrojoną, bo przejazd nie był bardzo pewny z powodu grasujących w lasach niemieckich wilkołaków.” (List: Ks. Karol Milik do Pietrzaka. 22. 11. 1972. Zbiory własne)

6. Oskarżenia i skargi.

W swoim Sprawozdaniu Kard. Hlond wyjaśnia, że polecał Administratorom Apostolskim, którzy byli doświadczonymi prawnikami, aby byli “skrupulatni w stosowaniu norm prawnych, szczególnie wobec Niemców (ludności niemieckiej), tak by uniknąć błędów i apelacji”. Natomiast gdy zaczęły docierać do niego skargi na ich “niesprawiedliwą” działalność przeprowadził specjalne dochodzenie, których wynikiem było nie stwierdzenie jakichkolwiek uchybień w stosunku do ludności niemieckiej poprzez naruszenie norm prawnych. Pisze dalej: “Ani jeden kanonik, pracownik Kurii czy niemiecki proboszcz nie został usunięty z beneficjum ani nie był niepokojony. Parafie, których beneficjanci zostali wywiezieni, są nadal uważane za zajęte. We wszystkich 5 Administraturach Apostolskich o liczbie ludności przekraczającej 4 miliony osób nie został mianowany ani jeden polski proboszcz, nawet na wakujących parafiach, którzy zostają pod opieką wikariuszy gospodarczych. Nie zostały erygowane nowe parafie (mimo, że były tak potrzebne) poza czterema utworzonymi w diecezji gdańskiej. Cała administracja kościelna na tych terenach traktowana jest jak prowizoryczna. – Zaiste, w tych sprawach trudno być delikatnym; dochodzi do tego, że działamy wbrew wymogom życia”. (Sprawozdanie. jw. s. 63)

Jak wynika ze sprawozdania Administratora Apostolskiego Ks. K. Milika w organizowanej przez niego Kurii Administracji był również “Referat dla spraw duszpasterskich ludności niemieckiej” jednak w lipcu 1947 r. został repatriowany do Niemiec. Można zadać pytanie, czy skargi “wysiedlonych” jak i tych, którzy je podnosili miały uzasadnienie w konkretnym złym traktowaniu obywateli narodowości niemieckiej przez Administratorów Apostolskich i samego Prymasa Polski Kardynała Hlonda. Szukając odpowiedzi odnajdujemy wspomnienie Ks. K. Milika, który jako świadek tamtych dni i obiekt “skarg” zauważa, że: “Dużo zaciemnienia powoduje twór propagandy niemieckiej “Kardynał Hlond zamianował”. Fałsz historyczny i prawny. Kardynał Hlond, arcybiskup Gnieźnieński i Poznański nie mianował Administratorów Apostolskich, mianował ich pełnomocnik (o niebywałej skale pełnomocnictw) Stolicy świętej, którym był Kardynał Hlond. Ten produkt propagandy niemieckiej powstał w czasie kiedy już Niemcy zaczęli podnosić poniżoną klęską wojenną głowę, widząc przejawiający się wśród państw zwycięskich rozdział: Zachód – Wschód. Sprawa powstawania samodzielnych Administratur Apostolskich uniemożliwiała penetrację ich planów politycznych na nasze ziemie odzyskane poprzez organizacje kościelne, a wtedy jeszcze inne ich organizacje nie istniały.

Dobrze jest dla wyświetlenia ówczesnych wydarzeń uwzględnić chronologiczne następstwo wydarzeń. Na przykład Konferencja Jałtańska 4-11 lutego 1945 r. uchwalająca “Polska musi otrzymać znaczne nabytki terytorialne”. Pełnomocnictwo dla Kardynała Hlonda dn. 8 lipca 1945 r. kiedy jeszcze nie wiadomo, jak te nabytki zostaną geograficznie określone, więc Watykan w pełnomocnictwach zaznacza ogólnikowo “in tutto il teritorio polacco”; Konferencja Poczdamska 17 VII – 2 VIII 1945 określa te nabytki wyraźną linią granic i Pełnomocnik Watykanu Kard. Hlond może ustanawiając dn. 15 VIII 1945 administratorów apostolskich zakreślić dokładne terytorium, na których przejmują rządy kościelne.” ( List: K. Milik do Pietrzaka. 22. 11. 1972. Zbiory własne)

Zarówno Kard. Hlond jak i Administratorzy Apostolscy na fali “rodzącej się zimnej wojny” byli oskarżani przez wielu i obciążania zarzutami, które niestety do dnia dzisiejszego są podnoszone i to tym smutniejsze, że czynią to duchowni. Za swojego życia sami, poprzez prostowanie błędnych opinii ukazywali nieprawdziwość informacji przesyłanych i rozprzestrzenianych tak na terenie Niemiec jak i Stolicy Apostolskiej. Jedną z takich sytuacji wspomina Ks. Edward Bulandy: “W tym czasie zostały przyniesione do naszej Kurii w Rzymie 2 walizy dokumentów dostarczonych przez Niemców Piusowi XII. Dokumenty te oskarżały Księdza Prymasa. Czyniły zarzuty odnośnie prześladowania Niemców na terenie Polski po zakończeniu wojny. Dokumenty te dostarczono Księdzu Prymasowi, aby przygotował się na rozmowę z papieżem. Mógł rzeczowo odpowiedzieć na stawiane zarzutu. Przygotował się do tej rozmowy.” (Wspomnienie: Ks. Edward Bulandy. Zbiory prywatne). Zapewne odnajdywanie prawdy i szukanie niezgodności z faktami były tematem nie jednej rozmowy tak Ks. K. Milika jak i Ks. Kard. Hlonda. Nie tylko dobre imię ale i prawda, w której obronie zawsze stawali musiała ich wyczulić by nawet pozoru krzywdy nie ukazywać w stosunku do “wysiedlonych” jak i ich duchownych. Wszak chodziło o dobre imię Kościoła nie mogącego pozwolić sobie na jakąkolwiek kompromitację. Naświetlenie tego zagadnienia i ustosunkowanie się do nich może również ilustrować list Ks. K. Milika do Kard. Hlonda z 9. 04. 1946., Jest on ustosunkowaniem się i wyjaśnieniem wobec Prymasa zaistniałych pomówień. Ze względu na jego wartość należy przypomnieć go w całości.

“L. dz. 1149/46 9 kwietnia 1946
Jego Eminencja
Ks. Kardynał Dr. August Hlond Prymas Polski, Poznań
Wasza Eminencja przyjmie łaskawie sprostowanie niezgodnych z prawdą wieści, przesyłanych do Stolicy Świętej, a odnoszących się do mojej działalności jako Administratora Apostolskiego Dolnego Śląska.

1) Zarzut: Administrator Apostolski Dolnego Śląska polecił księżom na konferencji dekanalnej dnia 12 września 1945, by ogłaszali z ambony zarządzenia władz świeckich. Odpowiedź: Dnia 12 września nie brałem udziału w żadnej konferencji dekanalnej. Nigdy przedtem ani potem nie wydawałem takiego polecenia. Owszem przeciwnie w urzędowym organie Administracji Apostolskiej “Wiadomości Kościelne” N.1/2, poz. 25 wydanym właśnie w miesiącu wrześniu 1945 zakazałem księżom bez mego zezwolenia ogłaszanie jakichkolwiek odezw organizacji świeckich.

2) Zarzut: Ograniczanie nabożeństw niemieckich np. w Trzebnicy. Odpowiedź: Administracja Apostolska nigdy nie ograniczała nabożeństw niemieckich. Owszem przeciwnie udzielała niemieckim duchownym prawa binacji i trinacji, byle tylko wzmóc opiekę duszpasterską nad ludnością niemiecką. Ludność niemiecka licząca na Dolnym Śląsku 378010 dusz (katolicka ludność polska liczy 755752 dusz) ma 546 kapłanów, którzy mają wszelką swobodę w odprawianiu nabożeństw. Jeśli chodzi o Trzebnicę, to tam katolicka ludność niemiecka liczy zaledwie 263 dusz (katolików polskich jest 4043). …….. Niemiec Ks. Affred Hü bner w niedzielę i święta dwa nabożeństwa. Z powodu swej małej liczby Niemcy dobrowolnie przenieśli swe nabożeństwa z olbrzymiego kościoła do kaplicy Boromeuszek.

3) Zarzut: Ogranicza się naukę religii dla młodzieży niemieckiej. Odpowiedź: Administrator Apostolski nie tylko nie ograniczał, ale w zarządzeniach swych zaznaczył, że w tej dziedzinie nie ma żadnych ograniczeń ze strony władz świeckich i polecił wszystkim kapłanom zorganizowanie nauki religii w szkole względnie poza szkołą. (”Wiadomości Kościelne” Nr 1/2, poz. 26,28, 29, 30; Nr 5/6. poz. 76). Ostatnio dzięki interwencji Administratora Apostolskiego Kuratorium Okręgu Szkolnego we Wrocławiu wydało znów decyzję następującej treści: “Na ustne zapytanie z dnia 1.IV.1946 r. Kuratorium wyjaśnia, że dzieci niemieckie wyznania rzymsko-katolickiego, mogą uczęszczać na naukę przygotowawczą do Komunii św. w takim samym wymiarze, jaki przysługuje młodzieży polskiej”.

Przedstawione Waszej Eminencji wykazy statystyczne dają obraz rzeczywistości, że na Dolnym Śląsku przypada 1 kapłan niemiecki na 692 dusz ludności niemieckiej i może działać swobodnie tak duszpastersko jak i charytatywnie. Wątpię, czy w jakikolwiek diecezji w Niemczech ma ludność niemiecka zapewnioną taką opiekę duszpasterską. Co do ograniczeń, to – o ile wiem – tylko w jednym powiecie wydała władza świecka zakaz głoszenia kazań niemieckich. Na zarządzenie to nie ma Administrator Apostolski żadnego wpływu.
Administrator Apostolski; (-) Ks. K. Milik

W następnym liście kierowanym do Kardynała Hlonda z dnia 8. 05. 1946 r. Ks. Karol Milik pisze: ” (…) Oprócz tych wzmacniających siły radosnych wiadomości przedkładam Waszej Eminencji kilka załączników, które naświetlą z innej strony tutejszą sytuację. A więc: a) Załącznik 1a – 1c odkrywają nareszcie źródło propagandy polityczno – oszczerczej, zwróconej przeciwko Waszej Eminencji, J.E. Księdzu Biskupowi Adamskiemu i Administratorom Apostolskim, która wywołała opór duchowieństwa niemieckiego i zaszkodziła bardzo Kościołowi. Źródłem tym jest ks. Alfred Schulz, ongiś administrator parafii w Świdnicy (Schematyzm Diecezji Wrocławskiej – str. 90), a obecnie przebywający w Regensburgu jako “Leiter der bischö fl. Suchstelle, Regensburg”. Wydaje on powielane gazetki, które rozsyła do duchowieństwa w Niemczech. Pod płaszczykiem “Bischö fliche Suchstelle” wykorzystuje autorytet biskupiego urzędu, ażeby prowadzić oszczerczą kampanię. Ulotki te przyniósł mi wypisany na ostatniej stronie załącznika 1a ks. Maks Zipfel, pochodzący z tutejszej diecezji, który wrócił z Niemiec i jako Polak (matka jego była Polką) stanął do pracy duszpasterskiej i pracuje obecnie jako administrator parafii św. Wojciecha we Wrocławiu. Wspomniane ulotki są u mnie, załączam oryginalne 2 najważniejsze. Reszta ulotek zawiera treść polityczną (Mieszko I był pochodzenia germańskiego itd), a ta treść polityczna jest połączona z kampanią oszczerczą przeciwko polskim księżom oraz z treścią duszpasterską.
b) Załącznik 2 jest znamiennym dokumentem chwili.
c) Załącznik 3 jest wyrazem próby wciągnięcia Administratora Apostolskiego w akcję repatriacyjną i zwalenie na niego winy.
d) Załącznik 4 i 5 niech wyrażą moją linię postępowania. W rozmowach odnośnych akcentuję, że nie po stronie Kościoła leży wina obecnego stanu
e) Załącznik 6 niech będzie dalszym dowodem rzekomego “znęcania się” Administratora Apostolskiego nad Niemcami.

Cały Dolny Śląsk modli się o obfitość łask dla Waszej Eminencji w chwili tak dla Polski radosnej złączenia w Najdostojniejszej Osobie Waszej Eminencji Warszawy z Gnieznem.
Waszej Eminencji w Chrystusie oddany, Administrator Apostolski, (-) Ks. K. Milik
Świadek tych wydarzeń ale również i obiekt “oskarżeń” Ks. K. Milik po wielu latach pisze do zbierającego materiały:

“Szkoda, wielka szkoda, że Pan nie spełnił obietnicy odwiedzenia mnie. Byłbym dał Panu materiały, ułatwiające rozwikłanie problemy ofensywy duchownych niemieckich na Watykan i na Kardynała Hlonda. Mam unikaty: 1) Przemówienie Piusa XII do Kolegium Kardynalskiego w dniu 2.6.1945 r. Treść: Ostre potępienie hitleryzmu. 2) List Piusa XII do Episkopatu Niemiec z dnia 1 XI 1945 r., już w treści łagodny, wspominający o niemieckich ziemiach wschodnich, ale nie poruszający sprawy administratorów apostolskich, wykonujących swe rządy już od 3 miesięcy. Te materiały przechowałem z roku 1945. Były one rozpowszechniane wśród niemieckiego duchowieństwa jako kopie maszynopisu. Środki masowego przekazu informacji istnieją wtedy jako marzenie. Wiadomości o sprzeciwach Churchilla na Konferencji Jałtańskiej przeciw zbyt daleko na zachód proponowanej granicy Polski docierają bardzo powoli do wiadomości duchowieństwa niemieckiego. Bardzo dobrze jest uobecnić się w owych czasach (1945-1946). Niemcy nie mają odwagi podnieść głowy pochylonej bezwarunkową kapitulacją. Nie mają i mieć im ani organizować nie wolno żadnego organu politycznego władzy, żadnego stowarzyszenia, żadnej organizacji społecznej. Jest tylko jedna nie zniewolona organizacja kościelna i tej nadużywają dla swych politycznych celów tym skwapliwiej, że Pius XII to były nuncjusz apostolski w Niemczech, ich przyjaciel. Chwytają się więc tej deski ratunku wyrzuceni poza burtę ustroju państwowego (RFN rodzi się dopiero w r. 1949) na burzliwej fali propagandy i nienawiści, uderzającej na nich. Pisma i oskarżenia i delegacje Ks. Kapsa i innych zdążają do Watykanu. Śledziłem ten rozwój wydarzeń we Wrocławiu. Około Bożego Narodzenia 1945 roku zaczęły krążyć wieści o przekroczeniu uprawnień przez Kardynała Hlonda etc. Rodził się propagandowy fałsz, który zapładniał upokorzoną butę niemiecką, tak, że z czasem narodził się do dziś dnia atakujący kłamstwem rewizjonizm niemiecki – w podobny sposób jak po I wojnie światowej. Nienawiść poczynającego się rewizjonizmu bije zawzięcie w Kard. Hlonda, a z administracji apostolskiej w administratora apostolskiego Dolnego Śląska. Po Pierwszej wojnie światowej widzieli Niemcy, że Górny Śląsk dla nich stracony i ogniskowali swoją walkę o ratowanie Śląska Opolskiego. Teraz zużytkowali i sprzeciw Churchilla i czynili wszystko by uratować Wrocław i Dolny Śląsk. W jednym z paszkwilów przesyłanych do Watykanu na mnie przyznaje paszkwilant (sic!) między wierszami: “das wird meinen Schlesien nutzen”. A paszkwilantem był wybitny benedyktyn. etc. etc. Byliśmy mianowani “ad Nutum S. Sedis”, jak zlecały pełnomocnictwa. Kardynał Hlond nie mógł nas więc odwołać, tylko Rzym.” (List: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 12.04.1975. Zbiory własne)

Kardynał Hlond w Sprawozdaniu kierowanym do Sekretariatu Stanu z dnia 24 .10.1946 r. staje w obronie prawdy i pisze: “Ogólnie rzecz biorąc, niemiecki kler i wierni odnieśli się do Administratorów Apostolskich z pewną rezerwą, która powoli topniała dzięki pasterskiej trosce, dzięki miłosierdziu rozwadze i cierpliwości Administratorów. Nie małe grupy niemieckich kapłanów dały się całkowicie pozyskać do współpracy i oddały Administratorom Apostolskim cenne usługi; inni nieliczni, trwali w zaciętym oporze aż do chwili wysiedlenia do Niemiec.” (Sprawozdanie. jw. s. 49). Zatem nie wszyscy ale tylko pewna część duchownych niemieckich obciążała wówczas “zarzutami” najróżniejszego rodzaju.

Aż przykro przypominać ale nawet, jak wynika z korespondencji Ks. K. Milika do Kard. Hlonda, co znalazło również swoje miejsce we wspominanym już Sprawozdaniu do Sekretariatu Stanu, nawet siostry zakonne pochodzenia niemieckiego pracujące w szpitalach, ochronkach i przytułkach “wyrobiły sobie przez swoje nieraz nietaktowne postępowanie opinię elementu wrogiego państwu i narodowi polskiemu tak, że w szerokich kołach społeczeństwa panuje do nich jaskrawie występująca “aversio populi”. Przez cały czas Rada Generalna Sióstr Boromeuszek w Trzebnicy utrzymywała na czele swych domów Niemki, które przez manifestowanie swej niemieckości drażniły władze i osiedleńców polskich. Ten stan odbija się ujemnie nie tylko na nich, ale na sprawach kościelnych w ogóle”. Jako wyjście z takiej sytuacji proponuje razem z Administratorem Śląska Opolskiego spowodowanie przemieszczenia Sióstr Boromouszek z centrum kraju w tamtejsze placówki a domy zakonne przekazanie pod kierownictwo Górnośląskiej Rady Generalnej Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Mikołowie. (List: Ks. K. Milik do Kard. Hlonda. 14. 02. 1946.)

Nieprawdziwe i fałszywe informacje przesyłane do Stolicy Apostolskiej dotyczyły również diecezji gdańskiej. O tych sprawach pisze np. Bp Andrzej Wronka do Kard. Hlonda, który prosi Stolicę Apostolską aby “raczyła najłaskawiej powołać do porządku Księży gdańskich w Niemczech. Występowanie w imieniu Konsystorza Gdańskiego (Kuria Diecezjalna) jest niekanoniczne – nie może istnieć Konsystorz Diecezji Gdańskiej i w Gdańsku Oliwie i w Berlinie, – jest dla sprawy Kościoła św. szkodliwe, staje się okazją zdziwienia wśród tutejszego duchowieństwa, dywersją i zgorszeniem dla wiernych. Jest wyrazem niekatolickich, niepapieskich tendencji. Urojona odpowiedzialność za Diecezję Gdańską natchnęła tych Księży do nadesłania Stolicy Apostolskiej nierzeczowego referatu, do nietaktownego moralizowania w tymże referacie, do uprawiania jakiejś tajemniczej akcji szpiegowskiej w diecezji gdańskiej. Waszą Eminencję najpokorniej proszę o przekazanie powyższej sprawy Stolicy Apostolskiej.” (-) Ks. Andrzej Wronka

W całej gamie oskarżeń i zarzutów jakie czyniło duchowieństwo “wysiedlonych” wobec Administracji Apostolskiej, Prymasa i Polski były również głosy, że Polski nie stać na odbudowanie tamtych ziem i poprzez przynależność do państwa polskiego skazane są na zniszczenie. Prawdą jest, że polskie rolnictwo nie było na najwyższym poziomie ale to w skutek kilkuletniego wojennego niedofinansowania, bo chłopi nie mieli i nie mogli przeznaczyć pieniędzy na “modernizację” oraz maksymalnej eksploatacji. Dlatego od razu nie mogły dorównać poziomowi technicznemu jaki był wymagany do zagospodarowywania ziem na wschód od Odry i Nysy. Według Prymasa Kard. Hlonda pomocą w odkłamaniu nawet takich spraw mogła być wizyta Kard. Griffina we Wrocławiu i na “Ziemiach Zachodnich” w czasie jego odwiedzin w 1947 r. Ta wizyta przybliżyła prawdziwy trud nie tylko administratorów apostolskich ale i ludności tam mieszkającej oraz cały jej wysiłek jaki została w odbudowę. Widząc prawdziwe oblicze tych ziem mógł, po powrocie do Anglii, prostować błędne opinie jakie były roznoszone przez wielu. Ks. K. Milik sam wyznaje, że przy ukazaniu prawdziwego oblicza ich pracy należy zaznaczyć tą prymasowską inicjatywę. Przekazuje to słowami: “Koniecznie trzeba zaznaczyć inicjatywę Kardynała zapraszającą Prymasa Anglii Kard. Bernarda Griffina do zwiedzania Ziem Zachodnich. Miała ta wizyta ogromne znaczenie, bo wtedy rozsiewała niemiecka propaganda za granicą wieści, że duszpasterstwo na tych ziemiach jest zaniedbane a gospodarczo te ziemie Polska rozwinąć nie może. Na Dolnym Śląsku bawił Kard. Griffin z Kard. Hlondem dn. 10 i 11 czerwca 1947 r. (List: Ks. K. Milik do J. Pietrzaka. 17. 02. 1974)

7. Pasterska troska o poziom moralności wierzących oraz wytykanie wad w moralności jako obrona wszystkich katolików przed złem i jego konsekwencjami.

Każdy pasterz diecezji ma z natury swej wpływać poprzez słowa pasterskie, zachęty i wytykanie wad na moralność powierzonych sobie wiernych. Powstaje zatem pytanie: jak Administrator Apostolski np. Ks. K. Milik reagował na wynaturzenia, które były wynikiem okresu okupacji? Czy potępiał wady wiernych zachęcając ich do godnego traktowania każdego człowieka z racji jego człowieczeństwa w tym również i pozostających tam jeszcze obywateli niemieckich? Przy odpowiedzi na te pytania pamiętać należy, że w lasach Dolnego Śląska były jeszcze uzbrojone grupy band niemieckich, które musiały również z czegoś żyć, ludność ze wschodu przywieziona transportami w bydlęcych wagonach mogła zabrać tylko to co ze sobą mogła zabrać. Na terenie “Ziem Zachodnich” stacjonowało wiele wojska rosyjskiego, które również wywoziło w głąb Rosji wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość oraz to, że wielu Polaków jeździło na tamte tereny w poszukiwaniu wszystkiego, co mogłoby się przydać do ich gospodarstw rolnych nie zmechanizowanych i pozbawionych nawet najprostszych narzędzi przez okupanta jako konsekwencja czasów wojny.

Już wówczas w 1945 r., jak zauważa Ks. K. Milik w swym pierwszym liście do Kard. Hlonda, Urząd Cenzury opóźniał wydrukowanie pierwszego listu pasterskiego. Jak pisze Kard. Hlond w swoim Sprawozdaniu do Sekretariatu Stanu z dnia 24.10.1946 r.: “Urząd Cenzury opóźniał publikację pierwszych listów pasterskich, wykreślając te fragmenty, w których Administratorzy Apostolscy zwracali się do katolików niemieckich”. (Sprawozdanie. jw. s. 49) co równocześnie musiało zmniejszyć, niezależnie od nich samych, oddziaływanie Administratora Apostolskiego na wiernych tak narodowości polskiej jak i niemieckiej. W czasie, kiedy “zerwanie Konkordatu szaleje – nawet szabrownicy chcą bardziej kraść po klasztorach z powołaniem się na uchwałę rządową” władze państwowe zaczynały paraliżować działanie ordynariuszów na swoich wiernych wzywających ich do zachowania zasad katolickich w swoim życiu prywatnym i życiu publicznym.

Poprzez pierwszy list pasterski, wstrzymanym w druku przez Urząd Cenzury, a opublikowany pod koniec września 1945 r. Administrator Apostolski Ks. K. Milik chciał osiągnąć trzy zasadnicze cele: związanie wiernych ze Stolicą Apostolską, wzbudzenie w wiernych ogólną tęsknotę za gorliwym życiem sakramentalnym oraz “osłabienie nieludzkiego barbarzyństwa, które ubliża godności naszej a jest zjawiskiem codziennym”.

W wspomnianym liście poprzez swoje słowa chciał przypomnieć, że okres zakończenia wojny jest również okresem zakończenia nienawiści jaka została zasiana oraz czasem rozpoczęcia nowego życia już w pokoju z wszystkimi na zasadach zgody i miłości. W opinii Ks. K. Milika osiągnąć to można jedynie poprzez powrót do regularnego życia sakramentalnego: “Czyż bez pomocy ręki Opatrzności Bożej zdołamy zmyć zamazanie podobieństwa Bożego w duszy ludzkiej, jakiego dokonała wojna przez namiętne rozpalanie najniższych instynktów zbrodniczych? Czyż bez pomocy nieba pojmiemy łatwo, że celem naszym nie jest już lżyć, zabijać, kopać, mordować i mścić się, ale doskonalić w radosnej pracy od rana do wieczora.” W dalszej części również potępia oznaki życia, które były obce kulturze Polskiej takie jak: gwałt, rabunek, zakłamanie, bezprawie, znęcanie się nad żywymi i umarłymi. Na pewno podczas wizytacji pasterskich jakich dokonywał, przemówień wygłaszanych z różnych okazji potępiał zło popełniane tak wobec Polaków jak i Niemców, tych, którzy od dawna tam zamieszkiwali.

Zauważał i Ks. Kard. Hlond smutne dla moralności katolickiej następstwa jakie niosła z sobą wojna i je stanowczo i jasno potępiał. Czynił to jako pasterz swoich archidiecezji i jako Prymas Polski w stosunku do wszystkich Polaków.

Poprzez list pasterski “O panowanie ducha Bożego w Polsce” podpisany przez Kard. A. Hlonda 18 lutego 1946 r. w stanowczych słowach wzywa do miłości bliźniego, każdego człowieka w tym również i wcześniejszego wroga. W kraju, w którym jeszcze są walki prowadzone tak przez Armię Krajową w obronie wolności przed narzuconym systemem komunistycznym oraz dają o sobie znać, w częściach zachodnich Polski, uzbrojone niemieckie grupy, Kardynał Hlond oraz biskupi zwracają się do wszystkich swoich wiernych: “Podobnie należy oczyścić życie polskie z powojennej plagi niesumienności, nieuczciwości, oszustwa, kradzieży, napadów rabunkowych i bandytyzmu. Stojąc na stanowisku własności prywatnej zgodnie z siódmym przykazaniem boskim, powinni wierni szanować cudze mienie a skradzione rzeczy oddać. Nikomu nie powinno się wyrządzać ani prywatnej ani publicznej krzywdy. Kto krzywdzi, grabi, plądruje, rozkrada majątek państwowy, napada, rabuje lub morduje, wyłącza się tym samym jako niebezpieczny szkodnik ze społeczności ludzkiej. Życie polskie należy uleczyć z nienawiści, która jest posiewem szatana i stoi w zupełnym przeciwieństwie do nauki chrześcijańskiej. W życiu prywatnym i społecznym nienawiść jest siłą rozsadzającą i niszczącą, którą się katolikowi posługiwać nie wolno. Naczelnym prawem Chrystusowym jest miłość wzajemna, która nikomu ani żadnej sprawie nie szkodzi a nawet ludzi różnych zapatrywań zbliża i prowadzi do zgody. Hasłom nienawiści i zemsty przeciwstawić należy naukę sprawiedliwości i miłości bliźniego …”.

Dalej jasno i stanowczo w obronie pokrzywdzonych staje w liście pasterskim wydanym z okazji 950-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, podpisanym i wydanym w Warszawie 10. 03. 1947 r. Przekazuje je w słowach: “Współczesność znaczy się groźnym odchyleniem od etycznych ideałów chrześcijańskich. Ułomność znalazła w wojnie i jej skutkach gwałtowną pożywkę, gotując godności człowieka wstrząsające upokorzenie. Złożyły się na to najfatalniejsze rozkładowe przyczyny: barbarzyńska dzikość wojny, okrucieństwo i cyniczny bezwstyd okupantów hitlerowskich, przymusowe przesiedlenie milionów ludzi, żywiołowe rewolucje, nieopisana bezdomność, chaotyczny bezład w warunkach życiowych. A dalej wzbierająca fala zła i celowa deprawacja. Dochodzą do głosu najgorsze popędy. Zwierzęcość bierze górę w człowieku. Zabójstwa, mordy polityczne … Nieuczciwość, złodziejstwo, grabież, bandytyzm uniemożliwiają odbudowę prawidłowych stosunków. … z jadu nienawiści, z żądzy zemsty i krwawych porachunków, z niesprawiedliwości i krzywdy nie będzie zgody i błogosławieństwa w kraju. Trzeba nam się odrodzić w pokucie. Należy narodowi przywrócić sumienie katolickie.”

8. Niesienie konkretnej pomocy, której również nie można zapomnieć.

Jak wynika z korespondencji Kardynała Hlonda mimo złośliwej propagandy, przede wszystkim duchowieństwa “wysiedlonego” z terenów “Ziem Zachodnich”, które było w tamtym okresie, jedyną zorganizowaną siłą, Kardynał Hlond pomagał tym wszystkim, którzy zwracali się do niego, szukając swoich mężów czy synów, uwięzionych w więzieniach lub czekających na repatriację. Tak np. odpowiada na prośbę Kurii Biskupiej w Paderbornu z dnia 1 lipca 1948 r. pragnącej ustalić i “uskutecznić pozwolenie wyjazdu dla pani Mainusch oraz dzieci”. Kardynał Hlond odpowiada listem z dnia 18 września 1948 kierowanym do Herr Generalvikar Dr. Reintel, Paderborn: “W uprzejmej odpowiedzi na list z dnia 1 lipca donoszę, że według informacji zasięgniętych, mogą Mainuschowie do Niemiec wyjechać … Pani Mainusch radzono, by do wyjazdu indywidualnego postarała się o zezwolenie na wyjazd do strefy angielskiej u angielskich władz tejże strefy. Pani Mainusch czyni obecnie starania w tym kierunku”.

Inny list z kierowany do Niego z prośbą o pomoc w sprawie odnalezienia p. Antoniego Mayer z dnia 1.05.1948. Nie mogąc samemu ustalić miejsca pobytu zwraca się o dalszą pomoc Kard. Hlond w tym samym dniu co wpłynięcia prośby do Ks. Stefana Mazanka, Kanclerza Kurii Metropolitalnej w Krakowie, osobną prośbą:

“Przewielebny Księże Prałacie,
W C.W. Montelupich w Krakowie ma się znajdować Antoni Mayer, urodzony 24.07.1921 w Orszallas na Węgrzech. W marcu 1942 został zaciągnięty do wojska niemieckiego i służył jako prosty żołnierz w SS. Od lata 1944 jego oddział był stacjonowany w Krakowie czy pod Krakowem. Jego żona prosi mnie o wiadomość o nim i o jego sprawie. Byłbym wdzięczny Przew. Prałatowi za łaskawe przesłanie mi jakich informacji o tym więźniu, oczywiście, o ile to jest w ogóle możliwe”.

Ks. S. Mazanek odpowiedział Ks. Kardynałowi następnym pismem:

“W odpowiedzi na list z dnia 1 maja pozwalam sobie donieść, iż Antoni Mayer otrzymał wyrok skazujący go na 5 lat więzienia … Wyrok jest prawomocny – art. 1,2 dekr. z 31.08.1944. Przebywa na Monteluppich i jest w celi a nie w szpitalu a więc nie jest chory. Grozi mu przetransportowanie do jakiegoś obozu”.

Po zebraniu wszystkich możliwych danych osobiście odpisuje zainteresowanej Pani Mayer listem o następującej treści:

Warszawa, den 28 Mai 1948.
Geehrte Frau Mayer,
Auf Ihr Schreiben v. 16 Mä rz d. J. muss ich Ihnem leider mitteilen, dass Ihr Mann am 23 Januar d.J. zu 5 Jahren Gefä ngnis verurteilt worden ist mit Anrechnung der Haft v. 28 Februar 1947. Gegen dieses Urteil ist keine Appellstion zugelassen. Er ist gesund und befindet sich augenblicklich im Gefä ngnis Monteluppi, jedoch ist eine Ü bersiedelung in ein Lager in der nä chsten Zeit zu erwarten.
Ich erteile Ihnen meinen bischö flichen Sege. (-) Hlond”

Inne listy z prośbą o pomoc w odnalezieniu były kierowane również przez Nuncjaturę Apostolską w Bernie, na które również odpowiadał udzielając jeśli tylko mógł szczegółowych informacji. Z jego pomocy, mimo doznanych konkretnych fałszywych wcześniejszych obciążeń, korzystali wszyscy bez względu na narodowość czy wyznanie. Czy to były to osoby poszukujące kontaktu z rodziną czy nawet rodziny zwykłych funkcjonariuszy organów SS. z lat wojny a więzieni w polskich więzieniach. Jak mógł i na ile warunki pozwalały, pomagał jako wypełnienie Ewangelii.

9. Zakończenie.

Snując końcową refleksję trzeba zauważyć, że Kard. Hlond zawsze starał się jeśli miał jakikolwiek wpływ, postępować w duchu sprawiedliwości wobec każdego człowieka, podejmował działania dla dobra Kościoła by przez to strzec jego autorytetu i wychodząc na przeciw trudnościom jakie się pojawiały. Choć nie zawsze zrozumiany a częściej krytykowany i szkalowany zachował swoją wewnętrzną postawę kierowaną na dobro człowieka. Ta działalność wynikała z umiłowania dobra drugiego człowieka. 3 lata po jego śmierci Ojciec św. Pius XII w liście kierowanym do Episkopatu Polskiego z dnia 8.09.1951 r. tak charakteryzuje osobę i czyn Kardynała A. Hlonda: “I tak nielitościwa śmierć wyrwała spośród was ś.p. ks. Kard. Hlonda, który znany chlubnie ze swej mądrości i dokonanych dzieł, po ciernistym szlaku prowadząc powierzoną sobie trzodę Chrystusową, urabiał ducha wskrzeszonej Polski, i życie swe oddał dla dobra Ojczyzny, Kościoła, Namiestnika Chrystusowego na ziemi i Boga”. Ks. Inf. Karol Milik wyznaje w jednym z listów: “Biegnie mój 82 rok życia i oczekuję odwołania mnie przez Chrystusa, więc jeśli coś jeszcze nie jasne służę, a czy służyć będę mógł jeszcze długo, nie wiem. A trzeba ratować prawdę. (List K. Milik do J. Pietrzaka 4.12.1973. Zbiory własne).

Na polecenie jako godną polecenia lekturą oraz przyczynek do wyjaśnienia różnych opinii polecić można następujące artykuły:

Hlond A. Sprawozdanie. Pięć Administratur Apostolskich utworzonych w Polsce w sierpniu 1945 r. W: Kościół w PRL. Dokumenty. T.1. s. 46-68;
Marek R. Kościół rzymsko-katolicki wobec ziem zachodnich i północnych. Warszawa 1976;
Pietrzak J. Działalność Kard. Hlonda na Ziemiach Odzyskanych. W: Nasza Przeszłość. Rok 1974 T. 42 s. 195-249;
Raina P. Kardynał Wyszyński. T.1. Londyn 1979 s. 198-294;
Stępiński W. Scholz Franz, Zwischen Staatsrëson und Evangelium. Kardinal Hlond und die Tragödie der ostdeutschen Diözesen. W: Szczecińskie Studia Kościelne 2(1991) s. 113-121;
Stopniak F. Kard. A. Hlond w ocenie zachodnioniemieckiego moralisty. W:Collectanae Theologica 1990 nr 1. s. 151-157;
Zieliński Z. Między rzeczywistością a legendą. W: Więź 1989 nr 6. s. 73-90.