"Wszyscy mają prawo do mej miłości, do mej pracy i opieki i wszystkim chcę służyć, wszystkimi się zająć, aby wszystkich Chrystusowi pozyskać", ale "nie odmawiajcie Bogu żadnej ofiary".

O kard. A. Hlondzie

Sługa Boży August Hlond był człowiekiem wyznającym zasady katolickie w stopniu heroicznym, jak zaznaczają naoczni świadkowie Jego życia. Oni to wspominają tę postać jako godną naśladowania.

Nawet zewnętrzny splendor purpury i prymasostwa nie zdołał przyćmić Jego wewnętrznej, zakonnej orientacji.

Świętość, do której każdy człowiek został wezwany w Jezusie Chrystusie, Sługa Boży August Hlond zdobywał poprzez codzienne wybory Prawdy i Życia.

Hierarchia wartości

Sługa Boży August Hlond swoimi wyborami daje nam przykład, jak może człowiek układać hierarchię wartości.

Tak pojmował swoje obowiązki:

„względem Boga – modlitwa, medytacja, stały spowiednik, głośny pacierz przy stole, brewiarz;

względem siebie – program dnia z wczesnym wstaniem, godzina pracy przed medytacją i Mszą św.;

względem domowników – duch pobożności, łagodność, punktualność;

względem kleru – wyrobione życie wewnętrzne;

względem ludzi – bronić wiary, ciągły kontakt”.

Dobrze wypełnianie obowiązków swojego stanu czy powołania jest, tak jak to realizował Sługa Boży August Hlond, zdobywaniem świętości.

Dzisiaj tak pojęta hierarchia wartości jest ogromną potrzebą obecnego czasu. Wzór takiego ich ułożenia i konsekwentna ich realizacja każdego dnia może być wyzwaniem i sposobem zdobycia dzięki łasce Bożej i świętości.

Swoje całkowite nastawienie na Chrystusa i wypełnianie pasterskiej posługi wyraził w dedykacji na obrazku z okazji 25. rocznicy swoich święceń kapłańskich (1930):

„Cóż chcę? Czego pragnę? Po cóż tu na stolicy zasiadam? Dlaczego żyję; jeno w tej myśli, byśmy wspólnie żyli z Chrystusem. Oto moje żądanie, oto mój zaszczyt, oto moja chwała, oto moja radość i moje bogactwo. Gdybyście mnie nawet nie słuchali, mimo to milczeć nie będę. Nie chcę być zbawiony bez was”.

Przeżywanie łączności z Bogiem

Dzisiejszy człowiek z trudem poznaje obecność Chrystusa w Ofierze Mszy św. Tak oto wspomina jeden z kapłanów obecnych na sprawowanej przez Sługę Bożego Augusta Hlonda Mszy św.:

„Bywałem niejednokrotnie na Jego Mszy św. w prywatnej kaplicy w rezydencji arcybiskupiej. Zjawiał się w kaplicy przy kwadranse przed Mszą św. Cały czas klęczał na klęczniku prawie nieruchomy, wpatrując się w tabernakulum. Modlitwy mszalne wymawiał donośnym głosem. Zwłaszcza „Confiteor” brzmiało dogłębnie jako samooskarżenie w poczuciu własnej słabości. Natomiast innym akcentem brzmiało w Jego ustach „Sanctus”. Ogarniało go jakieś dziwne rozrzewnienie w obliczu Bożego Majestatu, Jego wielkości i świętości. W czasie konsekracji podnosząc Hostię św., ukazywał ją nieco dłużej niż zazwyczaj to czynią kapłani. Tak samo przedłużał chwilę, ukazując kielich z Krwią Pańską. Dobitniej jakimś wielkim naciskiem odmawiał „Pater noster”. Po spożyciu Najświętszych Postaci miał oczy przymknięte, trwając w głębokiej adoracji. Dziękczynienie po Mszy św. przeciągało się nieraz do pół godziny. W tym czasie odmawiał pierwszą cząstkę Różańca”.

Przykład umierania

Świętość życia to przede wszystkim zdobywanie każdego dnia heroicznej wiary, nadziei i miłości. Nikt nie może powiedzieć, że już osiągnął doskonałość i ma te cnoty. Jednak czasami w obliczu bliskiej śmierci człowiek zdobywa się na ostatnie testamentalne słowa, w których charakteryzuje swoje życie.

Sługa Boży August Hlond tak oto mówił przed śmiercią:

„Mogę odejść i odchodzę z radością. Pracowałem dla Chrystusa i dla Polski i pracowałbym jeszcze, ale wszystko w ręku Boga i Matki Najświętszej. Niczego mi nie żal. Do nikogo i niczego się nie przywiązywałem, więc z radością odchodzę. Żal mi tylko moich grzechów, ale ufam i mam nadzieję, że Pan Bóg weźmie mnie za uszy i wciągnie do nieba, bo niejedną dla Niego ofiarę wykonałem i jedynie Jego chwały chciałem. W obliczu śmierci trzeba być radosnym. Wszystkich nas to spotka. Trzeba śmierć pogodnie przyjmować: ona jest przejściem do lepszego życia. Jest drogą do wieczności. Zawsze pracowałem dla Kościoła św., dla rozszerzania Królestwa Bożego, dla Polski, dla dobra narodu polskiego. Byłem zawsze wiernym synem Kościoła św. i sumiennie wypełniałem zlecenia Ojca św., bo widziałem w nim zastępcę Chrystusa na ziemi”.